W Londynie po raz pierwszy trafił na talerz hamburger z probówki, Frankenburger, czy burger in vitro - jak go różnie określają media. Holenderski genetyk Mark Post z uniwersytetu w Maastrichcie wyhodował 3 tysiące miniaturowych włókien wołowiny z komórek macierzystych krowy i sam spróbował swego dzieła na lunch w jednej z najlepszych restauracji Londynu.
Eksperyment kosztował ćwierć miliona funtów, będzie to więc najdroższy hamburger w historii taniej żywności. Mięso jest nieco oślizłe i ma szarawy odcień, ale profesor Mark Post twierdzi, że jest to zdecydowanie produkt z przyszłością, bo światowe rolnictwo już wkrótce nie będzie w stanie zaspokoić zapotrzebowania ludzkości na mięso.
Już obecnie 70% wszystkich gruntów rolnych poświęcona jest na hodowlę zwierząt - czy to jako pastwiska, czy pod uprawy pastewne. Holenderski naukowiec ma nadzieję, że masowa produkcja mięsa z probówki byłaby tańsza niż pierwszego Frankenburgera. Każdy kilogram mięsa z normalnej hodowli wymaga 10 kilogramów paszy, mięso z hodowli laboratoryjnej tylko dwóch - dla krów-dawczyń komórek macierzystych. Na taką hodowlę zużywałoby się o 45 proc. mniej energii i 99 proc. mniej ziemi, a emisje gazów cieplarnianych zmniejszyłyby się o 78 do 95 proc..
By otrzymać atest na takie sztuczne mięso, naukowcy musieliby jednak udowodnić, że ma ono te same własności odżywcze co prawdziwe, i że nie jest szkodliwe dla zdrowia.