Polska nie będzie krajem wolnym od roślin genetycznie modyfikowanych. Jeszcze w tym roku polscy rolnicy zyskają prawo do ich uprawy - zapowiada w rozmowie z DZIENNIKIEM minister rolnictwa Marek Sawicki.

To bezpośredni efekt poniedziałkowego upomnienia Komisji Europejskiej. Według Brukseli Polska nie przedstawiła Komisji żadnych naukowych argumentów, które dowodziłyby szkodliwości roślin modyfikowanych genetycznie. Polski rząd chciał, aby nasz kraj został uznany za "wolny od GMO", czyli taki, w którym uprawa roślin zmienionych genetycznie jest zakazana, podobnie jak hodowla zwierząt karmionych paszami z takich upraw. Poza Polską także Włochy, Austria i Słowenia starały się o uzyskanie zakazu uprawy GMO.

Minister Marcek Sawicki zapowiada, że po dostosowaniu polskiego prawa do wymagań UE każdy rolnik będzie mógł zasiać pole roślinami GMO, choć tak oddzielonymi od reszty upraw, aby zmienione nasiona nie przedostały się do środowiska. Na razie Bruksela zezwala jedynie na uprawę jednej rośliny - kukurydzy MON 810, która jest odporna na omocnicę prosowiankę. Jej zasiew jest dla rolników opłacalny, bo nie muszą obawiać się szkodników. Jednak w kolejce na zgodę Unii czeka już szereg innych roślin genetycznie zmodyfikowanych, które będą mogły być uprawiane w naszym kraju. Wśród nich szczególnie popularna może okazać się soja przeznaczona na pasze. Zapowiadana przez Marka Sawickiego zmiana przepisów oznacza także, że możliwy będzie import do naszego kraju nie tylko pasz, ale także produktów GMO bezpośrednio przeznaczonych do konsumpcji. A wśród nich nowe odmiany buraka i kukurydzy.

Unia Europejska została zmuszona do zniesienia zakazu importu żywności GMO, podobnie jak teraz Polska. Tyle, że pod naciskiem Stanów Zjednoczonych. Bruksela też nie była w stanie przedstawić naukowych dowodów na zagrożenie dla zdrowia nowego typu żywności. Zaś międzynarodowe koncerny spożywcze, takie jak Monsanto, wymusiły na UE wydanie zgody na uprawę kontrowersyjnych roślin.

Prawdziwa rewolucja dopiero jednak nadchodzi. Amerykańscy naukowcy pracują już nad leczniczymi odmianami warzyw i owoców czy gatunkami krów, które będą dawały mleko najlepiej nadające się do produkcji wybranych serów. Jeśli Bruksela nie będzie w stanie wykazać ich szkodliwości, zostanie zmuszona do wydania zgody na ich import i uprawę. "Postępu biotechnologicznego nie da się powstrzymać, nowinki i tak będą się wdzierały na rynek, choć nie da się udowodnić, że nie są szkodliwe" - przyznaje minister rolnictwa.







Reklama