Wyniki badań amerykańskich specjalistów opublikowano w najnowszym numerze "Journal of the American Medical Association". Pod lupę wzięto ponad trzy tysiące osób w wieku co najmniej 75 lat.
Podczas sześcioletniego eksperymentu połowa ochotników zażywała dwa razy dziennie 120 mg wyciągu z liści drzewa miłorzębu, a połowa - tabletki placebo. Jak się okazało, osoby przyjmujące tabletki z ginkgo biloba były tak samo narażone na chorobę Alzheimera lub innego rodzaju demencje, jak te zażywające placebo.
Autor badań, dr Steven DeKosky z Uniwersytetu Wirginii, przyznaje, że był nieco rozczarowany wynikami swojego eksperymentu. Naukowiec wyjaśnia, że wcześniejsze badania sugerowały, że miłorząb miałby zawierać przeciwutleniacze, mogące chronić układ nerwowy i pamięć.
"W tej chwili nie powiedziałbym nikomu, by zażywał tabletki z miłorzębu z nadzieją, że pomoże to zapobiec chorobie Alzheimera" - mówi DeKosky. "Jeśli jednak ktoś nadał chciałby je brać, to ponieważ preparat nie jest ani trujący ani bardzo drogi, taka osoba nie wyrządzi sobie żadnej krzywdy poza nieznacznym uszczupleniem portfela" - dodaje badacz.
Naukowcy nie wykluczają, że miłorząb może faktycznie chronić układ nerwowy, jednak być może trzeba go o wiele dłużej przyjmować.