Globalne zmiany klimatu sprawiają, że syberyjska tundra cofa się stopniowo na północ. Jeśli nic się nie zmieni, może zniknąć do połowy tysiąclecia. Gdyby zaś udało się wdrożyć ambitne plany redukcji gazów cieplarnianych, można byłoby ocalić 30 proc. obecnej powierzchni tundry – wyliczają naukowcy.

Reklama

Niemieccy badacze opracowali modele komputerowe, które wyliczają tempo zaniku tundry. Tundra jest złożonym ekosystemem, jej zanik oznacza utratę wyjątkowej fauny i flory. Szacuje się, że ok. pięć proc. flory ma charakter endemiczny (występuje wyłącznie lokalnie).

Wyraźnie widać kryzys klimatyczny

Na dalekiej północy kryzys klimatyczny widoczny jest wyraźniej niż w pozostałych rejonach globu. W ciągu ostatnich 50 lat średnia temperatura powietrza podniosła się tam o ponad 2 st. C. Ta tendencja będzie się utrzymywać. W przypadku globalnego wdrożenie restrykcyjnych ograniczeń w emisji CO2 temperatura w Arktyce wzrośnie "tylko" w granicach 2 st. C do końca stulecia.

W przypadku zaś wysokich emisji, możliwy jest wysoki wzrost przeciętnych letnich temperatur w Arktyce powyżej 14 st. C. w stosunku do dzisiejszych norm. Oznacza to, że do połowy tysiąclecia nie będzie po tundrze śladu.