„Newski Express” wysadzany był dwukrotnie, po raz pierwszy w 2007 roku. Za każdym razem w identyczny sposób.

Głośna tragedia z ostatnich dni jest jednym z wielu zamachów terrorystycznych, dokonanych w Rosji w okresie rządów Władimira Putina, spośród których można wymienić wysadzenie domów mieszkalnych w Moskwie i w Bujnaksku, zajęcie przez terrorystów centrum teatralnego na Dubrowce i szkoły nr 1 w Biesłanie.

Reklama

Wyjątkowość tego zamachu polega na tym, że doszło do niego w nowej sytuacji społecznej i politycznej. W ostatnim czasie w mediach pojawiła się fala doniesień o przestępstwach, dokonywanych przez przedstawicieli skorumpowanej od dołu do samej góry milicji. Minister spraw wewnętrznych Raszyd Nurgalijew kilka dni przed wysadzeniem pociągu oświadczył publicznie, że obywatele mają prawo stawiać opór tym milicjantom, którzy zachowują się w sposób podejrzany. Poderwało to zaufanie do milicji, która i tak nigdy nie była darzona szacunkiem. Od kilku miesięcy nie widać końca całej serii głośnych zabójstw, w której zginęły już dziesiątki osób - od duchownych i ministrów spraw wewnętrznych w republikach na Kaukazie Północnym, aż po przedsiębiorców i „autorytety” kryminalne w samej Rosji.

Chaos. Stacja końcowa

Przypomina to do złudzenia tak zwany chaos lat dziewięćdziesiątych. W areszcie śledczym zmarł pozbawiony elementarnej pomocy medycznej prawnik Siergiej Magnitskij, który najprawdopodobniej był zakładnikiem w konflikcie prokremlowskich grup biznesowych. Wszystko to dzieje się w kraju, który rządzony jest przez „tandem” – dziwną konstrukcję dewaluującą znaczenie prezydentury, jedynej dobrze legitymizowanej instytucji władzy. Dlatego też portal gazeta.ru w komentarzu redakcyjnym napisał, że ekspres o nazwie „Rosja” pędzi w kierunku stacji końcowej – Chaos.

Przez lata rządy Putina opierały się na elementarnym strachu przed zamachami terrorystycznymi z końca lat dziewięćdziesiątych. Swobody obywatelskie były ograniczane bez najmniejszego sprzeciwu społecznego w zamian za poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Likwidacji w Rosji normalnej polityki towarzyszyła coraz bardziej nasilająca się propaganda mocarstwowa, nacjonalistyczna, a często otwarcie ksenofobiczna. W tym czasie odpowiedzialnością za wszelkie zamachy terrorystyczne obarczano wahabitów finansowanych przez ośrodki zagraniczne, a Szamil Basajew uosabiał cały islamski terroryzm w Rosji.

Nowe pokolenie terrorystów

Reklama

Zamordowanie w biały dzień w centrum Moskwy adwokata Siergieja Markiełowa i dziennikarki Anastazji Baburowej udowodniło, że w cieniu putinowskiej stabilizacji wyrosło nowe pokolenie terrorystów, które nie ma niczego wspólnego z islamem, ale ma wiele powodów, aby zabijać wysoko postawionych członków „petersburskiej drużyny” wracających w piątkowy wieczór z Moskwy do domu. „Newski Express” mógł wysadzić ktokolwiek – wahabici lub skinheadzi, rosyjscy nacjonaliści lub lewaccy bojownicy o sprawiedliwość społeczną.

Najważniejsze, że brak jest elementarnej jasności w tym, kto i w jakim celu organizuje zamachy terrorystyczne w kraju w którym jakoby ostatecznie został pokonany „terroryzm międzynarodowy”. Zaraz po dokonaniu zamachu jeden z aktywistów nacjonalistycznego Ruchu Przeciwko Nielegalnej Migracji podał, że został on dokonany przez radykalne ugrupowanie Combat 18. Prawicowi radykałowie zamach potępili, a milicja twierdzi, że nie są oni w stanie organizować tak złożonych przedsięwzięć. Zgodnie z drugą wersją, zamachu miał dokonać „ruski wahabita” Paweł Kosołapow, którego wygląd zbieżny jest z rysopisem podanym przez milicję. Podejrzewany jest on o udział prawie we wszystkich zamach terrorystycznych, które dokonane zostały w Rosji w ciągu ostatnich kilku lat, poczynając od Dubrowki i podłożenia bomby w wagonie moskiewskiego metra. Miał on również organizować zamach na „Newski Express” w 2007 roku na polecenie Doku Umarowa, przywódcy zbrojnego podziemia w Czeczenii lub nawet samego Szamila Basajewa, gdy ten jeszcze był wśród żywych. Być może demoniczna postać „ruskiego wahabity” Pawła Kosołapowa ma odgrywać rolę podobną do tej, którą niegdyś odgrywał Szamil Basajew – ma personifikować cały terroryzm w Rosji. Zwróćmy jednak uwagę na pewną zmianę. Kiedyś władze twierdziły, że terroryzm jest bez wyjątku kaukaski. Dzisiaj zdają się przyznawać, że terror ma także rosyjskie oblicze.

Nadal nic nie wiadomo

Dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie śledztwa w sprawie zamachów terrorystycznych kończą się w Rosji podobnie. Na ławie oskarżonych zasiadają tylko drugoplanowi uczestnicy przestępstwa, którzy często przedstawiają w sądzie twarde alibi. Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, żeby rosyjskie organa ścigania zatrzymały całą siatkę, nie mówiąc już o wyjaśnieniu wszystkich okoliczności przestępstwa. Tak zakończyło się śledztwo w sprawie wysadzenia domów mieszkalnych jesienią 1999 roku, zamachów w centrum teatralnym na Dubrowce i w szkole w Biesłanie. W procesie o zabójstwo Anny Politowskiej podejrzanych uniewinniono, a i tak były to osoby oskarżone tylko o pośredni udział w zbrodni. Na trzy dni przed wysadzeniem „Newskiego Expressu” do udziału w poprzednim zamachu na ten sam pociąg przyznał się Makszarip Chidrijew. Jest on oskarżony o dostarczenie materiałów wybuchowych, ale śledztwo nie ustaliło skąd one pochodziły i gdzie zostały wyprodukowane. Nie zostały wyjaśnione podejrzane kontakty Kosołapowa w Kazachstanie, państwie formalnie przyjaznym Rosji. Prokuratura nie zainteresowała się kręgiem najbliższych znajomych podejrzanego, ani nie próbowała ustalić motywów przestępstwa. Wszystko to prowadzi – zdaniem dziennikarza Giergija Bowta - do wniosku, że śledztwo było prowadzone tak, aby jak najmniej wyjaśnić, a jak najwięcej spraw pozostało owianych mgłą tajemnicy. W rezultacie może powstać wrażenie, że za wszystkimi tymi zamachami w Rosji stoi tajemnicza i anonimowa siła.