W lutym 1918 r. niemieckie wojska zablokowały rosyjską armię pod Brześciem. W imieniu ZSRR negocjacje prowadził Trocki. Niemcy pozostawili wybór. My wam damy pokój, wy nam dacie Europę Wschodnią. Trocki wstał od stołu. Spakował swoje rzeczy i wyjechał z miasta.

Reklama

"Co mam powiedzieć Hindenburgowi?" - pytał niemiecki oficer. "Powiedz mu: ani wojna, ani pokój".

Co mamy powiedzieć obserwatorom debaty prezydenckich prawyborów? To samo - jest debata i jej nie ma. Debatuje dwóch kandydatów, którym różnić się zakazano. Odpytuje ich poseł tej samej partii, który deklaruje, że partia nie chce się podniecać różnicami. Przyglądają się dziennikarze, którzy się podniecają, ale nie mogą zadać pytania.

My możemy i zadajemy, choć pewnie odpowiedzi nie dostaniemy. Pytamy, czy podpiszą ustawę:

- o podatku liniowym,

Reklama

- o jednomandatowych wyborach,

- o odsztywnieniu wydatków na armię,

- o likwidacji KRUS i mundurówek,

- o prywatyzacji szpitali, KGHM, rezygnacji ze złotych akcji,

Reklama

- o parytetach,

- o eutanazji i aborcji,

- o likwidacji TVP.

Jak w 1918 r. my zostajemy z pytaniami, oni zabierają odpowiedzi i znikają. Mamy wybór, ale żadnego wyboru.