Sondaż został przeprowadzony podczas niedzielnej debaty kandydatów w prawyborach Platformy Obywatelskiej. Przewaga Komorowskiego utrzymywała się od początku - pierwsze dane z badań mówiły o 55-proc. poparciu dla marszałka Sejmu i 45-proc. dla szefa MSZ; później przewaga Komorowskiego rosła. Marszałek wygrał ostatecznie 60 do 40.

Reklama

Debatę między Sikorskim i Komorowskim moderowali posłowie PO - Sławomir Nowak i Joanna Mucha. Starcie rozpoczęło się od prezentacji krótkich filmów o kandydatach. Słowo wstępne jako pierwszy wygłosił Radosław Sikorski. "Mam marzenie o Europie, która nie jest superpaństwem, ale supermocarstwem" - mówił. Dodał, że chciałby, aby współgospodarzem tej Europy była Polska.

"Mamy dziś nową Polskę. Chciałbym pokazać światu to, co już osiągnęliśmy i to, co jeszcze razem zbudujemy" - podkreślił Sikorski. Wyraził też nadzieję, że - jeśli zostanie prezydentem - Europa spojrzy na nas inaczej niż do tej pory, "innymi oczyma".

Szef MSZ uważa, że jego prezydentura "pokaże światu naszą energię, naszą determinację, naszą moc". "Jeśli macie odwagę dać szansę nowej Polsce i nowemu pokoleniu, jestem do waszej dyspozycji, proszę o Wasz głos" - apelował. Sikorski zapewniał członków PO, że każdy głos - niezależnie czy z dużego, czy małego miasta - liczy się tak samo. "Mam nadzieję, że prawybory będą ożywczym wiatrem" - powiedział.

Bronisław Komorowski podkreślał, że Polska musi dogonić stare kraje Unii Europejskiej, wydać wojnę obszarom biedy. "Prezydent powinien szanować siebie i innych, ale inni powinni szanować głowę państwa polskiego" - mówił. Zapewnił, że w związku z tym nie zamierza brać udziału w "gorszących sporach o krzesło i samolot".

"Polacy potrzebują prezydentury, która łączy a nie dzieli" - mówił marszałek Sejmu. "Polityka jest obszarem sporów, ale prezydent powinien starać się definiować i poszerzać obszar wspólnego politycznego minimum. Powinien być katalizatorem porozumień i kompromisów" - dodał. Jego zdaniem nie ma sensu podział prezydentury na zewnętrzną, eksportową i krajową. "Dla mnie pachnie to spółką handlową typu eksport-import, a nie dojrzałą wizją państwa" - ocenił Bronisław Komorowski.

Po słowie wstępnym Sikorskiego i Komorowskiego rozpoczął się pierwszy blok pytań, dotyczący polityki zagranicznej i obronności. Padły trzy pytania. Komorowski mówił m.in., że prezydent - zgodnie z konstytucją - wspomaga i współdziała z rządem w sprawie polityki zagranicznej, "która jest jednak wyznaczana przez rząd".

Reklama

Sikorski powiedział, że - zgodnie z konstytucją - bycie najwyższym reprezentantem państwa polskiego to pierwszy obowiązek prezydenta. Jak dodał, jest jasne, że politykę zagraniczną prowadzi Rada Ministrów, a prezydent tę politykę wobec całego świata i w imieniu państwa polskiego reprezentuje. "To skuteczne reprezentowanie, to kawał roboty" - podkreślił Sikorski. Jak dodał, prezydent powinien reprezentować Polskę na szczytach NATO i wobec ONZ.

Czytaj dalej >>>



Należy zachować ustawę, która przewiduje przeznaczanie 1,95 proc. PKB na obronność - oświadczyli zgodnie Komorowski i Sikorski. Marszałek Sejmu przypomniał, że - gdy był szefem MON - doprowadził do uchwalenia tej ustawy, która - jak ocenił - jest najlepsza "w skali całej Europy". "Jeśli się stawia zadania takie, jak profesjonalizacja sił zbrojnych, to po prostu nie warto mieć armii zawodowej źle wyposażonej" - podkreślił.

Sikorski przytoczył powiedzenie: każdy kraj ma wojsko - swoje albo obce. "Wiem, że my Polacy wiemy z doświadczenia, że swoje wychodzi taniej, dlatego ja broniłbym tej ustawy" - zaznaczył. Zapowiedział, że jako prezydent reaktywuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego, aby tam "tworzyć wieloletnie plany także modernizacji sił zbrojnych, także reform polskiego systemu obronnego".

W drugim bloku mowa była o sprawach bieżących i współpracy z rządem - kandydaci odpowiedzieli na dwa pytania w trzecim - dotyczącym modelu prezydentury - również padły dwa pytania. Weto prezydenckie w Polsce jest za silne, prezydent powinien pozwolić rządzić rządom - powiedział Radosław Sikorski. Również Bronisław Komorowski opowiedział się zaograniczeniem ryzyka stosowania weta w sposób nieuzasadniony, szkodliwy dla Polski.

Kandydaci byli pytani, czy podpisaliby zmianę w konstytucji ograniczającą ich władzę (taką propozycję zgłosiła Platforma). Komorowski podkreślił, że w jesiennych wyborach wybierzemy prezydenta z takimi samymi uprawnieniami jak urzędująca głowa państwa. Przyznał, że szaleństwa w polityce się zdarzają, a wtedy prezydent musi mieć odwagę, żeby użyć weta dla ochrony wspólnego polskiego interesu. Zaznaczył jednocześnie, że prezydent nie może stosować weta tylko dlatego, że ma w danej sprawie inną opinię niż rząd.

Radosław Sikorski ocenił, że weto w obecnym kształcie daje prezydentowi "pokusę i iluzję współrządzenia, ale tak naprawdę daję mu władzę wkładania kija w szprychy". Według Sikorskiego, prezydent powinien używać weta w sytuacji zagrożenia finansów państwa, praw obywatelskich lub gdy rząd zgłasza ustawy antyeuropejskie. Zadeklarował też, że nie jest zwolennikiem dawania prezydentowi możliwości ingerowania w prace parlamentu. Opowiedział się za zmniejszeniem zatrudnienia w Kancelarii Prezydenta, która nie powinna być "przechowalnią polityków, którym się nie udało".

Bronisław Komorowski powiedział, że zawsze był przeciwnikiem kary śmierci, eutanazji, aborcji. Jak dodał, opowiada się za metodą in vitro i za "testamentem życia". "20 proc. młodych małżenstw w Polsce ma problemy z uzyskaniem dziecka, to byłaby straszliwa bezduszność skazywanie tych ludzi na brak nadziei na własne dzieci" - powiedział Komorowski.

Radosław Sikorski wyjaśnił, że też opowiada się za projektem posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w sprawie in vitro. "Mam nadzieję, że projekt ten trafi do prac sejmowych jak najszybciej, bo sprawa jest rzeczywiście poważna" - zaznaczył. Kidawa-Błońska proponuje, by dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją, in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie.

Czytaj dalej >>>



Sikorski uważa, że małżeństwa powinny finansować in vitro z własnej kieszeni. "W przyszłosci zobaczymy" - powiedział. Zdaniem Komorowskiego in vitro powinno być współfinansowane przez państwo, ale nie we wszystkich przypadkach.

Obaj kandydaci opowiedzieli się za zmniejszeniem kadrowym Kancelarii Prezydenta. Sikorski ocenił, że obecna prezydentura Lecha Kaczyńskiego jest "rozdęta", ponieważ w jego Kancelarii pracuje "kilkuset urzędników". Jak podkreślił, on sam - jako minister obrony narodowej i spraw zagranicznych - udowodnił już, że potrafi oszczędzać.

"Skoro z budżetu Kancelarii Prezydenta są na przykład finansowane zabytki miasta Krakowa, to ja bym ciął na zbędnych etatach, a przeznaczył więcej na zabytki" - zaznaczył szef MSZ. "Mniej tłuszczu, a więcej reprezentowania Polski na przyzwoitym, europejskim poziomie, a jak trzeba to i z przytupem" - dodał.

Podobne zdanie ma Komorowski. Według niego, Kancelaria Prezydenta musi być dostosowana do zadań, a dziś - w jego ocenie - jest "rozdęta w warstwie takiej niejasnej". "Przesadą" nazwał m.in. "widok prezydenta, który wysiada ze śmigłowca w otoczeniu czterech rosłych mężczyzn z pistoletami w ręku tak, że wszyscy to widzą". "To jest niepotrzebne" - ocenił. Marszałek Sejmu opowiedział się też za redukcją liczby prezydenckich ośrodków wypoczynkowych.

Sikorski zapowiedział, że jeśli to on zostanie prezydentem, szefem jego kancelarii "nie będzie Janusz Palikot". "A moim Roman Giertych - na sto procent, gwarantuję" - ripostował Komorowski. Oświadczył, że w pierwszą wizytę zagraniczną jako prezydent wybrałby się do Brukseli albo do Wilna. Jego konkurent postawiłby na Brukselę.

W podsumowaniu debaty Radosław Sikorski ocenił, że PO stoi przed wyborem prezydentury "zacnej i zachowawczej" albo "śmiałej i ambitnej". "Ślubuję: nie zawiodę waszego zaufania. Dajmy szansę nowej Polsce i nowemu pokoleniu" - apelował szef MSZ. Dziękował "czcigodnemu konkurentowi" za stawienie się oraz koleżankom i kolegom z PO za decyzję o prawyborach. "Przypilnuję, aby prawybory zakorzeniły się w naszej kulturze politycznej, abyśmy wyłaniali naszych kandydatów głosami wszystkich członków Platformy Obywatelskiej" - zapewnił minister.

Bronisław Komorowski obiecał natomiast "ciężko pracować tak, jak do tej pory". "Cieszy nas wszystkich wzrost notowań politycznych PO jako całości, amnie także cieszą sondaże, które mówią o moich dużych szansach" - powiedział. Zastrzegł, że sondaże traktuje jako szansę, a nie gwarancję. "Trzeba będzie dalej pracować bardzo intensywnie, a ostatecznym sprawdzianem jest sam fakt głosowania, zarówno członków PO w czasie prawyborów, jak i w czasie wyborów prezydenckich wszystkich obywateli" - dodał.

Pytania do polityków pochodziły od internautów - mogli je zadawać za pośrednictwem strony Platformy. Zadali w sumie 1,5 tysiąca - kandydaci usłyszeli w sumie tylko siedem.

W bibliotece pojawiło się kilku parlamentarzystów PO, m.in. szef klubu Grzegorz Schetyna, Sławomir Nitras, Andrzej Halicki, Małgorzata Kidawa-Błońska i rzecznik rządu Paweł Graś. O tym, kto będzie kandydował z ramienia Platformy na prezydenta, zdecydują w głosowaniu - przez internet oraz korespondencyjnie - członkowie partii.