Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że to wynik lepszy niż się spodziewała, choć - przyznała - nie jest to powód do triumfu. "To jest satysfakcjonujące, choć nie do końca tak, jak byśmy chcieli" - dodała.
Prawie 17 tys. głosów oddane zostało przez internet, a ponad 4 tysiące - pocztą.
"Ponad 21 tysięcy członków Platformy wzięło udział w prawyborach, jutro dowiemy się kogo wybrali jako swojego kandydata na prezydenta" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Wyniki prawyborów zostaną ogłoszone w sobotę na Politechnice Warszawskiej. O partyjną nominację ubiegali się marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i szef MSZ Radosław Sikorski.
"Ponad 20 tysięcy to nie jest tak mało" - w ten sposób Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała na pytanie czy nie uważa, że frekwencja w prawyborach była zbyt mała. Szefowa komisji prawyborczej przyznała, że w ostatnim czasie do Platformy zapisało się dużo osób i część z nich "jest zainteresowana tak naprawdę co się dzieje w ich własnej gminie, w ich własnym miasteczku" i "trochę pewnie" myśli, że władze zdecydowały kto będzie kandydatem na prezydenta.
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że prawybory w sprawie kandydata na prezydenta były organizowane po raz pierwszy. "Czas (głosowania) był krótki, bo to były praktycznie tylko trzy tygodnie" - powiedziała.
"Tak jak w każdej organizacji partyjnej są osoby bardzo bierne, średnio aktywne i bardzo aktywne" - podkreśliła szefowa komisji prawyborczej. Jak dodała, w głosowaniu wzięły udział dwie ostatnie wymienione przez nią grupy. "Te osoby, które są bierne wyraziły swoją pewną obojętność" - oceniła.
Zapowiedziała, że frekwencja prawyborcza zostanie poddana analizie. "Na pewno poddamy to analizie dlaczego (frekwencja) jest w jednych regionach większa, w innych mniejsza (...), to wszystko będzie takie badanie socjologiczne" - powiedziała.
Gronkiewicz-Waltz była pytana dlaczego zdecydowała się w piątek wieczorem ogłosić frekwencję w prawyborach, choć wcześniej tego dnia - pytali dziennikarze - zapowiadała, że tego nie zrobi.
"Żeśmy to przeanalizowali, pan premier zapowiedział, że może być taka możliwość na swojej konferencji w Brukseli (...), oczywiście najważniejsze będzie kto wygrał i jaką większością głosów, to jednak jest taki dreszczyk emocji, który pozostawiamy państwu i sobie do jutra" - powiedziała szefowa komisji prawyborczej.
Wcześniej w piątek, jeszcze podczas pobytu w Brukseli, premier Donald Tusk zapowiedział, że zwróci się do Gronkiewicz-Waltz, aby jeszcze tego dnia poinformowała opinię publiczną o frekwencji w prawyborach prezydenckich PO.
Gronkiewicz-Waltz tłumaczyła, że zdecydowała się ogłosić frekwencję prawyborczą ponieważ oczekiwali tego m.in dziennikarze. "Państwo chcieli, oczekiwali tej frekwencji, otrzymałam szereg telefonów więc mówię, jak mówię, okazuje się, że niedobrze" - w ten sposób odpowiedziała na pytanie dziennikarzy, czy PO ogłaszając te dane w piątek chce uniknąć tematu niskiej frekwencji podczas sobotniej konwencji.
Szefowa komisji prawyborczej podkreślała, że jeszcze nie zna nazwiska kandydata PO na prezydenta