"Obecny prezydent ma na swoim koncie z pewnością dwa grzechy wobec ojczyzny. Pierwszy to silna niechęć do wszelkiego rodzaju reform kraju" - powiedział Komorowski. Jego zdaniem najjaskrawszym tego przykładem było zawetowanie ustaw dotyczących systemowej reformy służby zdrowia, forsowanej przez rząd PO. Komorowski uważa, że zdecydowały o tym nie względy merytoryczne, ale emocjonalne. "Lech Kaczyński sięgnął po bombę atomową, która zniszczyła całościową reformę służby zdrowia. Dokonał tego tylko z powodu sympatii politycznych" - mówił.

Reklama

Drugim istotnym zaniedbaniem, przypisanym Lechowi Kaczyńskiemu przez marszałka Sejmu, było odebranie Polsce szansy na "odzyskanie pozycji lidera europeizacji". Przejawem tego było, w jego opinii, długotrwałe i pozbawione podstaw odwlekanie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Odpowiadając na pytania uczestników spotkania, Komorowski podkreślił, że był i jest zwolennikiem reprywatyzacji, ale tylko w formie rekompensat ze Skarbu Państwa. "Oddawanie teraz lasów czy majątków w naturze to byłoby czyste szaleństwo" - zaznaczył.

Komorowski skrytykował postawę "wielu polskich premierów i prezydentów", którzy, jego zdaniem, kierowali się zasadą "Ameryce się nie odmawia". Przejawem tego miały być nietrafione zakupy i przyjmowanie darowizn uzbrojenia z USA i zbyt silne zaangażowanie Polski w zagraniczne misje wojskowe. "Armia powinna być przygotowywana przede wszystkim do obrony własnego terytorium, a dopiero w dalszym etapie do prowadzenia misji zagranicznych. Nie można wysyłać ekspedycji na antypody kosztem modernizacji armii w kraju - to czyste szaleństwo" - dodał Komorowski.

Podkreślił jednocześnie, że miał w przeszłości odwagę, jako szef MON, podjąć kilka istotnych, ale odwlekanych latami decyzji, m.in. o zakupie samolotu wielozadaniowego. "To ja zdobyłem na ten cel fundusze i doprowadziłem sprawę do finału, ale do dziś nie starałem się, jak inni, polecieć jednym z tych samolotów i zrobić sobie przy tej okazji efektowne zdjęcie" - mówił.

Reklama

Marszałek Sejmu opowiedział się także za ułatwieniem kobietom aktywności zawodowej i politycznej, ale - w jego opinii - ustawowy parytet na listach wyborczych nie jest dobrym rozwiązaniem tej kwestii. "Jeżeli nie będzie pakietu rozwiązań, pozwalających kobietom na godzenie życia rodzinnego z aktywnością zawodową czy społeczną, to będę za parytetem. Będzie to jednak akt rozpaczy i przyznanie się do klęski" - podkreślił.