Szczególny podziw w innych krajach budziła możliwość jednoczesnego osiągnięcia trzech ważnych celów ekonomicznych, czyli obniżenie obciążenia finansów publicznych dzięki kosztom wypłat emerytalnych realizowanych poza ZUS-em przez Otwarte Fundusze Emerytalne, przyśpieszenie rozwoju polskiej gospodarki poprzez inwestycje kapitałowe OFE i zapewnienie udziału wszystkim przyszłym emerytom w efektach działania rynku kapitałowego, który może zapewnić wysoki zwrot z inwestycji.

Reklama

Dziś podejście do OFE i reformy emerytalnej to trudny orzech do zgryzienia dla rządu Donalda Tuska. Z jednej strony reforma emerytalna jest korzystna dla prezentowania wizji poprawy stanu finansów publicznych w długim okresie. Zgodnie z prognozami Ministerstwa Finansów wydatki na emerytury i renty będą utrzymywały tendencję spadkową z 11,6 proc. PKB w 2007 r. do 8,8 proc. PKB w 2060 r. Dzięki temu ryzyko załamania się systemu emerytalnego w długim okresie zostanie mocno zredukowane, co ma duże znaczenie dla ważnych międzynarodowych instytucji, takich jak Komisja Europejska czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Nowy system emerytalny i duże możliwości finansowe, którymi dysponują OFE, pomagają w generowaniu dużego popytu na papiery wartościowe, które chce sprzedać Ministerstwo Finansów. Ponadto działalność inwestycyjna OFE poprawia znacząco wyniki giełdy ze względu na zgłaszany popyt na akcje firm notowanych na GPW. W rezultacie Polska może się szczycić stosunkowo dobrymi wynikami giełdy, co ma pozytywny wpływ na przyciąganie inwestorów zagranicznych na warszawski parkiet i budowanie dobrego wizerunku naszej gospodarki na świecie.

Obok dobrych informacji o systemie emerytalnym pojawia się jednak coraz więcej informacji niekorzystnych, które w większości dotyczą rosnących kosztów w perspektywie najbliższych kilku lat. Według prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przygotowanej w 2007 roku przewidywano, że w 2011 roku saldo roczne wyniesie minus 50 mld zł, a według prognozy z marca 2010 roku będzie to już minus 70 mld zł. W odniesieniu do samego funduszu emerytalnego prognoza z 2007 roku przewidywała dla roku 2011 ujemne saldo na poziomie 35 mld zł, a prognoza z 2010 roku saldo ujemne wynoszące już 52 mld zł. Praktyczne wdrożenie nowego systemu emerytalnego okazuje się więc coraz droższe.

Reklama

Według szacunków Komisji Europejskiej z 2009 roku relacja średniego świadczenia emerytalnego finansowana z części publicznej do średniego wynagrodzenia w gospodarce obniży się w Polsce z 56 proc. w 2007 roku do 26 proc. w roku 2060. Można się więc obawiać, że poziom świadczeń zależny od zebranych składek w ciągu okresu aktywnego życia zawodowego będzie relatywnie niski, co może budzić istotne obawy o poziom życia przyszłych emerytów.

czytaj dalej >>>



Reklama

Obecna stopa zwrotu z inwestycji w OFE z ostatnich 3 lat jest stosunkowo niska i oscyluje w okolicach kilku procent, mimo że od roku mamy silny trend wzrostowy indeksu WIG na warszawskiej giełdzie. To również może budzić pewien niepokój u przyszłych emerytów.

Od kilku miesięcy mamy w prasie intensywną dyskusję na temat przyszłości polskiego systemu emerytalnego, w której pojawiają się diametralnie różne opinie. Różnice zdań można zauważyć również w wypowiedziach poszczególnych ministrów rządu Donalda Tuska. Różnice te nie powinny nikogo specjalnie dziwić, gdyż różne osoby mają odmienne oczekiwania wobec systemu emerytalnego i OFE oraz stosują różne kryteria oceny i perspektywy czasowe. I tak niektórzy łącznie z ministrem skarbu pewnie się cieszą, że OFE stały się właścicielem kopalni węgla kamiennego Bogdanka, a inni się martwią, jaka będzie wartość tej inwestycji OFE, jeśli po pewnym czasie złoże węgla się wyczerpie (i trzeba będzie pokryć koszty rekultywacji terenów kopalni) albo po dalszym wzroście wartości złotówki zaleje nasz kraj tani węgiel importowany.

Diametralnie różne opinie o systemach emerytalnych pojawiają się dość często i na ogół zależą od punktu widzenia osób, które je głoszą, i mogą się pojawiać, nawet jeśli jest zgoda co do podstawowych faktów i liczb. Widać było to między innymi przy okazji oceny systemu emerytur kapitałowych w Chile. System ten był inspiracją dla polskiego modelu reformy emerytalnej i jest do dzisiaj traktowany przez swoich twórców jako wielki sukces. Jednocześnie ma on również wielu krytyków, gdyż ze względu na wysoki poziom bezrobocia w Chile znaczna część uczestników tego systemu nie zdołała zebrać odpowiednio wysokich składek i znalazła się poza nim, w związku z czym nie mogła się cieszyć jego efektami. W rezultacie krytyki systemu emerytalnego w Chile kilka lat temu został on poważnie zmodyfikowany.

Wydaje się, że działanie polskiego systemu emerytalnego powinno być na bieżąco monitorowane przez specjalistów, którzy potrafią ocenić jego funkcjonowanie kompetentnie i bezstronnie. Z pewnością trzeba będzie podjąć jeszcze szereg trudnych decyzji dotyczących np. zakresu swobody działania OFE czy sposobu dochodzenia do jednolitych rozwiązań emerytalnych dla kolejnych grup zawodowych oraz wiele innych. Decyzje te powinny być racjonalnie uargumentowane i przedstawione opinii publicznej. Dzisiaj królują publicystyczne dyskusje, w których brylują ekonomiści blisko związani z instytucjami rynku kapitałowego. Można więc mieć poważne wątpliwości co do ich bezstronności. Dodatkowo wiele prezentowanych pomysłów jest niespójnych. W dyskusjach publicystycznych i stanowiskach zajmowanych przez organizacje lobbystyczne reguły racjonalnego liczenia i myślenia nie do końca obowiązują. W rezultacie powstaje chaos koncepcji i pomysłów, które często mają charakter propozycji nie do końca przemyślanych lub wyraźnie faworyzują określone rozwiązania korzystne z punktu widzenia osób je zgłaszających. Sprawa jest tym bardziej trudna, że o pełnym sukcesie reformy powinny zadecydować wyniki, które zostaną uzyskane w okolicach roku 2060. Wtedy wielu dzisiejszych głosicieli zbawiennych pomysłów może naprawdę zasłaniać się dużymi kłopotami z pamięcią.

czytaj dalej >>>



Biorąc pod uwagę przedstawione wcześniej złożone uwarunkowania toczącej się dyskusji o docelowych rozwiązaniach systemu emerytalnego, może warto się zastanowić nad skorzystaniem z pomysłu utworzenia nowej instytucji wykorzystującej w pewnej części doświadczenia z działania Rady Polityki Pieniężnej. Nowa instytucja mogłaby funkcjonować jako Rada Polityki Emerytalnej i dawałaby możliwość przedstawiania wskazań i zaleceń dotyczących zmian w systemie emerytalnym. Członkami tej rady mogliby być kompetentni eksperci zobowiązani do przedstawiania bezstronnych opinii, prognoz ostrzegawczych i zaleceń dla Sejmu, rządu i ministra pracy. Osoby te musiałyby reprezentować najwyższe standardy etyczne i wysoką wiedzę oraz mieć świadomość, że ich opinie i ekspertyzy będą traktowane poważnie. I jeszcze w wiele lat później mogą być analizowane przez specjalistów i historyków. Nikt im łatwo nie wybaczy braku kompetencji i rozwagi.

Czy taka rada wniesie nową jakość do procesu podejmowania decyzji dotyczących kształtu systemu emerytalnego? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno jednak można oczekiwać bardziej profesjonalnego i odpowiedzialnego dialogu o trudnych kwestiach dotyczących emerytur oraz stanowczej próby przełamania magicznej bariery myślenia u polityków, którzy często starają się koncentrować przede wszystkim na tym, aby wygrać najbliższe wybory, a trudne problemy zdarza im się zamiatać pod dywan.