Dokąd ma prowadzić i jak wpływać na wychowanie. Dopóki tej wizji nie ma, dopóty z kanonu będą wykreślani jedni i dodawani inni, na niejasnych zasadach i w niejasnym celu. Mamy więc pozycje całkiem anachroniczne, nieraz wręcz patriarchalno-imperialne, a brakuje tych, które naprawdę odciskają swój ślad na współczesności. Martwi mnie to, co się stało z romantyzmem. Dzieła romantyzmu stają się potwornym ciężarem zarówno dla nauczycieli, jak i dla uczniów. W miejsce żywej literatury widać ramotę, jakbyśmy całkiem zatracili umiejętność dostępu do tych tekstów i umieli je dziś czytać wyłącznie na sposób populistyczno-mesjanistyczny. Straciliśmy tym samym język, którym powinniśmy się posługiwać jako wspólnota.
Tzw. kanon lektur zbyt często przypomina skansen języka i postaw, i to skansen w złym sensie tego słowa. O ile np. romantycy wciąż powinni być dla polskiego czytelnika wyzwaniem, o tyle zastanawiałabym się nad trzymaniem w tym spisie chociażby dzieł Sienkiewicza czy koszmarku z podstawówki pt. "Puc, Bursztyn i goście". Przecież kanon lektur powinien służyć poszerzaniu pola komunikacji społecznej, a nie utrwalaniu społecznych podziałów i schematów sprzed wieków. Powinien pokazywać zróżnicowanie punktów widzenia i wielogłosowość społeczną. Młodzi ludzie mają wyjść ze szkoły nauczeni, że rzeczywistość nie jest jednorodna. Literatura zaś jest jej laboratorium: pomaga ją zrozumieć i w niej się poruszać. Szkoła nie uczy o tym, że Konopnicka i Orzeszkowa tworzyły podstawy polskiego dyskursu emancypacyjnego. Czytając "Granicę" Nałkowskiej, nie zwraca się uwagi na to, że jest to powieść o aborcji. Przecież już od połowy XIX wieku ważne teksty pisały kobiety, poruszając w nich często aktualne do dziś problemy społeczne. Wprowadzenie głosów pisarek i publicystek do kanonu byłoby świetną podstawą dla budowania polityki równościowej. Podobnie jest z głosami mniejszości etnicznych czy zróżnicowanym zapisem zagłady Żydów w literaturze polskiej.
W tzw. kanonie nie może więc chodzić o ujednolicenie według jakiegoś wzorca - historycznego, patriotycznego czy wzorca poprawności politycznej - lecz o ukazanie wielonurtowości tego, co nazywamy literaturą. W końcu temu służy czytanie książek: żebyśmy się dowiedzieli, jakie są inne od naszego punkty widzenia, a nie jak my sami powinniśmy myśleć.