Dawno nie widzieliśmy tak fatalnego prowadzenia projektu.Na ogłoszeniu czterech miast, w których odbędzie się Euro 2012 najbardziej odbił się kompletny brak współpracy z Ukrainą. Doskonale wykorzystała to UEFA. Podejmuje teraz decyzje, których nie było w żadnym harmonogramie.
Najbardziej wiarygodna ocena przygotowań Polski i Ukrainy może nastąpić dopiero w połowie 2010 roku. Co do tego czasu nie będzie co najmniej w stanie realizowania inwestycji, z pewnością nie będzie gotowe do końca 2011. Wtedy będzie można wytoczyć poważne argumenty z przygotowań.

Reklama

>>> Prezydent Krakowa: Czuję się fatalnie

Dzisiaj natomiast do projektu wkradła się polityka ministra Drzewieckiego, który do tej pory nie kontaktował się z Ukrainą. Utrudnione porozumienie powodowało, że co jakiś czas UEFA zapowiadała, że Polska będzie miała więcej organizatorskich miast kosztem naszych sąsiadów. Gdy odzywali się Ukraińcy, UEFA zmieniała zdanie, przywracając jej czterech gospodarzy.Brak jednolitego przekazu z obu państw spowodował możliwość toczenia niezdrowych rozgrywek między miastami. To wina pana Drzewieckiego, że do tego dopuścił.
Od pana Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa, wymagałabym więcej niż pokazywanie rozgoryczenia. Powiedział on nawet, że Kraków został skrzywdzony przez PiS. W rzeczywistości Kraków tylko dzięki dobrym ofertom Poznania, Gdańska, Wrocławia i Warszawy ma w ogólne szansę grania o Euro. Chorzów i Kraków mają jeszcze szansę na wejście do projektu. Nic nie jest przesądzone.
Podejrzewam, że minister Drzewiecki był zdziwiony pominięciem Krakowa w liście organizatorów. Ale jest to konsekwencja źle poprowadzonego projektu. Natomiast prezydent Majchrowski zamiast się użalać, powinien szybko dogadać się z ministrem Drzewieckim, prezydentem i marszałkiem Chorzowa, i pojechać na negocjacje z UEFA udowadniając dobre przygotowanie. Ale oczywiście nie mogą zaprzestać przygotowań i nadal realizować projekt. Nie fair jest natomiast walka o organizowanie mistrzostw kosztem innych miast. A mam wrażenie, że przez ostatnie tygodnie Kraków podjął się takiej batalii, po cichu odpychając Wrocław i Chorzów. Za atmosferę tej niezdrowej rywalizacji i brak współpracy odpowiada minister. Przecież projekt miał być narodowy i apolityczny. Nadal chcemy z Ukrainą mieć po sześć miast - teraz wszystko jest w rękach rządu.