Pierwsza połowa ubiegłego stulecia zaowocowała wieloma wspaniałymi "biografiami" Jezusa Chrystusa. Pisane ze znajomością egzegezy Pisma Świętego, a także historii i kultury ludów zamieszkujących basen Morza Śródziemnego, książki tak wybitnych autorów, jak Daniel Rops czy Romano Guardini, a w Polsce wielki Roman Brandstaetter, przybliżyły oraz pogłębiły milionom czytelników wizerunek Jezusa Chrystusa.

Potem było już gorzej. Wybitne dzieła zostały zastąpione przez ideologiczne interpretacje odkrywców "prawdziwej prawdy" o Chrystusie. Mieliśmy więc Chrystusa marzyciela-socjalistę, Chrystusa z karabinem na ramieniu, Chrystusa " pierwszego feministę, Chrystusa " patrona gejów czy też ekologii. Ta epoka, na szczęście, jest już w Kościele skończona, choć jej echa można odnaleźć w kulturze masowej, jak choćby w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa" czy "Kodzie Leonarda da Vinci".

Za sprawą Benedykta XVI powróciła epoka pierwsza " gruntownych studiów i autentycznych poszukiwań. Taką bowiem książką jest "Jezus z Nazaretu", a ściślej rzecz biorąc, pierwszy tom tej książki, którego pisanie rozpoczął Joseph Ratzinger latem 2003, a pierwsze 4 rozdziały powstały przed wyborem na papieża. Potem " już jako Benedykt XVI " dopisał kolejnych 6 rozdziałów, obejmując dzięki temu cały okres publicznej działalności Chrystusa.

Nauka Chrystusa
Nie jest to łatwa lektura. Książka stanowi "wynik mojego osobistego poszukiwania <oblicza Pana>" - wyznaje Autor, ale owym "poszukiwaczem" jest rasowy intelektualista, wybitny profesor teologii dogmatycznej, znawca egzegezy biblijnej i patrologii, nadto papież. Dlatego erudycja tej książki może niekiedy przytłaczać. Jest ona jednak tak napisana, by sięgnąć mógł po nią każdy i dzięki uważnej lekturze nie tylko dowiedział się wiele nowego o Jezusie Chrystusie, ale poszerzył swą kulturę biblijną. Z tą ostatnią nie jest w Polsce zbyt dobrze, a przecież, podobnie jak znając losy ojca Chopina, wpływ Józefa Elsnera, polski folklor czy historię powstania listopadowego można precyzyjniej i głębiej zrozumieć muzykę Fryderyka Chopina, tak też jest z Biblią.

Znajomość form literackich, historii redakcji, kontekstu politycznego, uwarunkowań geograficznych, religii, kultury i historii ludów, wśród których spisywano święte Księgi, pozwala nam bez porównania głębiej, mądrzej, a także ciekawiej odczytywać znane nam często od dzieciństwa biblijne teksty. Dlatego książka Josepha Ratzingera " Benedykta XVI (jak się podpisał w przedmowie) otwiera przed nami nie tylko nowe intelektualne horyzonty, ale pomaga pogłębić oraz umocnić na racjonalnych fundamentach naszą wiarę.

Podstawą rozważań Autora jest metoda historyczno-krytyczna. Jej siłą, ale i ograniczeniem" - podkreśla Benedykt XVI " jest skoncentrowanie na obszarze "czystej" nauki. Jej ustalenia pozwalają lepiej zrozumieć składniowe i filologiczne zawiłości, konteksty obyczajowo-historyczne, uwarunkowania polityczne czy gospodarcze. Ale Pismo Święte trzeba czytać zarazem "oczyma wiary", nie wyłącznie jako obiekt badań, lecz jako Głos skierowany do mnie tu i teraz, trzeba je też czytać w kontekście całości Pisma (egzegeza kanoniczna), wreszcie " trzeba je czytać jako stworzone wewnątrz, poprzez i dla żywej wspólnoty, do której przemawia Bóg. Z takiej właśnie perspektywy patrzy na postać ewangelicznego Chrystusa Benedykt XVI.

Pod warstwą papieskich rozważań - wspartych gruntowną znajomością wschodniej, a zwłaszcza protestanckiej tradycji, do czego dołączają Ojcowie Kościoła oraz średniowieczni doktorzy, tacy jak Bernard z Clairvaux i Tomasz z Akwinu (a na kartach książki przywoływani są też Platon, Edith Stein, Fryderyk Nietzsche, Władimir Sołowiow czy Karl Jaspers) - można odkryć dwie podstawowe tezy, na których koncentruje się Autor. Po pierwsze, wbrew rozpowszechnionym poglądom dwóch typów szkół, że Ewangelie objawiają nam Chrystusa, ale bardzo wtórnie mówią o Ojcu lub też, że Chrystus objawia nam Ojca, pomijając swoją Osobę, Joseph Ratzinger silnie podkreśla tożsamość Ojca i Syna: Chrystus objawiając Ojca, objawia i siebie, mówiąc o sobie, ukazuje Ojca, nie da się oddzielić chrystologii od trynitologii. Po drugie, podkreśla więź łączącą Chrystusa z wspólnotą wierzących, Chrystusa z Kościołem " pomiędzy chrystologią i eklezjologią istnieje ciągłość.

Wynik osobistych poszukiwań
Każda z tych tez jest poparta licznymi i różnorodnymi argumentami. I na tym polega wielka siła tej książki. Autor stale odwołuje się do racjonalnych argumentów i logicznych konkluzji. Zarazem pisze jednak, by jego dzieła nie traktować jako wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego, lecz jako wynik osobistych poszukiwań. Więcej " dodaje, "że każdemu wolno mieć przeciwne zdanie".

Oznacza to pełne poszanowanie ludzkiej wolności, nie oznacza jednak, że Benedykt XVI bliższy jest uznaniu równoważności postmodernistycznych "małych narracji", niż czynił to kardynał Ratzinger. Świadczą o tym choćby następujące zdania: "Współczesna myśl zmierza do twierdzenia, iż każdy powinien trzymać się własnej religii czy nawet pozostać w ateizmie. W ten sposób osiągnie zbawienie. Taka opinia zakłada dziwny obraz Boga i osobliwe pojęcie człowieka i właściwej drogi człowieczeństwa. Spróbujmy to sobie uzmysłowić za pomocą paru praktycznych pytań.

Czy Bóg uzna człowieka za błogosławionego i sprawiedliwego, dlatego że sumiennie poszedł za głosem obowiązku dokonania krwawej zemsty? Dlatego że z całą energią zaangażował się w sprawę »świętej wojny«? Albo że złożył przepisaną krwawą ofiarę ze zwierząt? Że praktykował obrzędowe obmycia i inne tego rodzaju obserwancje? Dlatego że własne przekonania i pragnienia nazywa głosem sumienia i siebie uznaje za kryterium zachowań? Nie, Bóg domaga się czegoś przeciwnego: wewnętrznego wsłuchiwania się w Jego cichą obietnicę, która w nas jest i wyrywa nas z naszych przyzwyczajeń, prowadząc na drogę prawdy. Ludzie, którzy »łakną i pragną sprawiedliwości« " to jest droga otwarta dla każdego. Jest to droga, na końcu której jest Jezus Chrystus".

Bogactwo tej książki może zachwycać. Nie da się go opisać w paru zdaniach. Tytuły rozdziałów jedynie pokazują kierunki myślenia Autora: Chrzest Jezusa, Kuszenie Jezusa, Królestwo Boże, Kazanie na Górze, Modlitwa Pańska, Uczniowie, Orędzie Przypowieści, Wielkie obrazy w Ewangelii Jana, Wyznanie Piotra i Przemienienie, Jezus mówi o sobie.

Erudycja i mądrość
W każdym z tych rozdziałów aż skrzy się od informacji i niebanalnych komentarzy. Jak choćby, że w czasie wesela w Kanie Galilejskiej Chrystus przemienił w wino aż 520 litrów wody. I komentarz Benedykta XVI: "Znakiem Boga jest nadmiar… Dlatego nadmiar wina w Kanie jest znakiem, że Bóg rozpoczął już swe świętowanie z ludzkością, rozdawanie siebie samego ludziom". Wspaniałe są rozważania dotyczące kuszenia Chrystusa, pokazanie, że Chrystus wykonał wszystko, co proponował Mu szatan, ale później, nie pod presją pokusy, lecz w pełni wolności " z miłości.

W rozważaniach o szatańskich pokusach pojawiają się odniesienia do współczesności: katastrofy w Czarnobylu, pomocy Zachodu krajom afrykańskim, albo też taka refleksja: "Wróćmy jednak do pokusy. Jej rzeczywista treść staje się widzialna, kiedy patrzymy, jak na przestrzeni historii przybierała ona ciągle nowe kształty. Chrześcijańskie cesarstwo usiłowało od razu uczynić wiarę politycznym czynnikiem jedności Cesarstwa.

Królestwo Chrystusa powinno przecież przybrać kształt politycznego królestwa i błyszczeć jego blaskiem. Bezsilności wiary, ziemskiej bezsilności Jezusa Chrystusa, trzeba pomóc, dając im władzę polityczną i wojskową. Przez wszystkie wieki ciągle na nowo w różnych odmianach powracała pokusa umacniania wiary z pomocą władzy i za każdym razem groziło niebezpieczeństwo zduszenia jej w objęciach władzy. Walkę o wolność Kościoła, walkę o to, żeby królestwo Jezusa nie było utożsamiane z żadną formacją polityczną trzeba toczyć przez wszystkie stulecia. Bo w ostatecznym rozrachunku cena, jaką płaci się za stapianie się wiary z władzą polityczną, zawsze polega na oddaniu się wiary na służbę władzy i na konieczności przyjęcia jej kryteriów".

Przy omawianiu Kazania na Górze pięknym pomysłem Papieża jest posiłkowanie się książką Jacoba Neusera "Rabbi rozmawia z Jezusem". Ten ortodoksyjny rabin, pełen szacunku i uznania dla Jezusa, omawia w niej Kazanie na Górze, pokazując, że stawia ono człowieka przed wyborem albo Izrael, albo Jezus, i dlaczego autor wybiera Izrael. Benedykt XVI, potwierdzając precyzję toku tego rozumowania, pokazuje zarazem, dlaczego wybiera Chrystusa.

Komentując przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, Papież najpierw odtwarza jej podstawowe przesłanie " Chrystus zamienia problem granic solidarności: kto jest twoim bliźnim, na problem nowy: jak siebie uczynić bliźnim dla innych. Przypomina jednak też piękny alegoryczny sens przypowieści stworzony w starożytności przez Ojców Kościoła: "Trasa prowadząca z Jerozolimy do Jerycha jest tu ukazywana jako obraz dziejów świata, a półżywy człowiek leżący na skraju drogi jest obrazem ludzkości. Kapłan i lewita przechodzą, nie zatrzymując się" znaczy to, że własna historia człowieka, jej kultury i religie same z siebie nie zapewnią ocalenia. Jeśli napadnięty jest obrazem człowieka, wtedy Samarytanin może być tylko obrazem Jezusa. Bóg " obcy nam i daleki " wyruszył w drogę, ażeby zająć się swym rozbitym stworzeniem. Bóg daleki stał się nam bliski w Jezusie Chrystusie. Leje oliwę i wino na nasze rany: dostrzeżono w tym obraz uzdrawiającego daru sakramentów. Prowadzi nas do gospody, to jest do Kościoła, w którym mamy się leczyć, i zostawia zadatek jako zapłatę za tę kurację.

[...] Tę wielką wizję, ukazującą człowieka wyobcowanego i bezradnego, leżącego na szlaku historii i Boga, który w Jezusie Chrystusie stał się jego bliźnim, możemy bez trudu przyjąć i dostrzec w niej odnoszący się do nas głęboki wymiar tej przypowieści. Ów zawarty w przypowieści potężny imperatyw wcale nie ulega bowiem z tego powodu osłabieniu, przeciwnie, wtedy dopiero ukazuje się w całej swej wielkości. Dopiero wtedy wielki temat miłości, stanowiący właściwą puentę tego tekstu, nabiera pełnego wymiaru.

Ponieważ teraz uświadamiamy sobie, że wszyscy jesteśmy "wyobcowani", potrzebujemy odkupienia. Uświadamiamy sobie, że wszyscy potrzebujemy daru zbawiającej nas miłości samego Boga, ażebyśmy i my mogli się stać miłującymi. Że zawsze potrzebujemy Boga, który staje się naszym bliźnim, po to byśmy mogli stać się bliźnimi".

W "Jezusie z Nazaretu" wiele jest tego rodzaju komentarzy. Jest to książka erudycyjna i mądra, ale nade wszystko jest to praca następcy Piotra, którego zadaniem jest umacnianie braci w wierze. I Benedykt XVI ukazuje nam oblicze Pana przede wszystkim "po to, byśmy mogli stać się bliźnimi".






































Reklama