Pierwszym jest umiejętne cedzenie albo, jak kto woli, ciurkanie informacji. Na przykład media się dowiedzą, że deficyt budżetowy będzie mniejszy, niż oczekiwano, i wyniesie 40 zamiast 45 mld złotych. Czy to nie jest wielki sukces? Ale jednocześnie nie dowiemy się, skąd wynika taka zmiana przeprowadzona w ciągu kilku tygodni, skoro nie pojawiły się żadne informacje wskazujące na konieczność zmiany, raczej zaczęto obniżać prognozy wzrostu gospodarczego na świecie. Nie dowiemy się, czy ten mniejszy deficyt wynika z jego upchnięcia w 2010 roku, co już wielokrotnie czyniono w poprzednich latach, czy może wynika z wypchnięcia deficytu budżetowego do ZUS i samorządów. Nie dowiemy się, bo takie informacje mogłyby zaburzyć czytelność przekazu medialnego, jakim jest sukces obniżenia deficytu o 5 mld zł.
Drugim jest przeinaczanie faktów. Zabiegi księgowe będą przedstawiane jako oszczędności. Już w zeszłym roku mieliśmy tego przykład, gdy oszczędnością nazwano przesunięcie wydatków na drogi z budżetu do Krajowego Funduszu Drogowego – kwota 16 mld złotych. Teraz oszczędnością nazywa się skonsolidowanie rachunków budżetowych – na kwotę prawie 20 mld złotych (urosło z 14 mld planowanych na początek roku). Tym samym w ciągu dwóch lat rząd poczynił oszczędności na kwotę 36 mld złotych, a deficyt budżetowy wyniesie tylko 40 mld, więc gdyby nie oszczędności rządu, byłby dwa razy większy. Dobrze brzmi, prawda. Mogliby mnie zatrudnić do swojego zespołu PR.
Trzeci etap to brak merytorycznej dyskusji przed wprowadzeniem rozwiązań, bo taka dyskusja powoduje, że rząd przestaje kontrolować PR-owsko przekaz medialny, i sytuacja może się wymknąć spod kontroli. Dyskusja ma być a la Putin, jak podczas spotkania z OFE. Przekaz medialny był taki, premier mówi, a OFE słuchają, salutują i wykonują. Tak samo ma być z dyskusją budżetową, ekonomiści (stawiani tu i teraz w jednym szeregu z wariatami) mają nie przeszkadzać w mądrym rządzeniu. A mądre rządzenie polega na tym, że ważny minister bąknie w radiu lub telewizji, że ewentualnie nie można wykluczyć rozpoczęcia rozważań nad wstępną koncepcją procesu uruchomienia podwyżki podatków, a w piątek zarząd jedynie słusznej partii podejmuje decyzję o podwyżce VAT z 22 do 25 procent. Podobnie będzie w przypadku rozwiązań budżetowych, ekonomiści przeszkadzają w przekazie medialnym tym, którzy przecież wiedzą najlepiej. A przekazu medialnego zniknie fakt, że pomimo przyspieszenia wzrostu w 2010 roku z 1,8 do ponad 3 proc. deficyt w finansach publicznych wzrósł z 7,1 proc. PKB do prawie 8 proc. PKB.
Czwarty etap to czujne reagowanie na temperaturę mediów. Jak się pojawi jakiś krytyczny wątek, to trzeba szybko reagować. Rok temu obiecano redukcję etatów w administracji o 10 proc., a według danych GUS zatrudnienie w administracji wzrosło o 26 tys. etatów. Dostałem e-mail z kancelarii premiera, że gros tego wzrostu wynika ze zmian definicyjnych, ale nie uwierzę, dopóki nie zobaczę profesjonalnie zrobionej analizy wzrostu zatrudnienia w administracji w minionych pięciu latach, według GUS to zatrudnienie wzrosło o 100 tys. osób. Dlaczego tak ważnej decyzji nie ma w wieloletnim planie finansowym Państwa opublikowanym w sierpniu? Bo wtedy jeszcze tego nie planowano, po prostu macherzy od PR zareagowali na burzę medialną, która wybuchła w sierpniu.
Reklama
Ekonomiści zwani tu i teraz wariatami będą uważnie czytać projekt budżetu. Mamy specjalne okulary, które przenikają przez PR-owskie zniekształcenie rzeczywistości.