Monika Olejnik w komentarzu w "Gazecie Wyborczej" analizuje słowa wypowiedziane przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z Katolicką Agencją Radiową. Arcybiskup Józef Michalik wypowiedział się w niej na temat katastrofy smoleńskiej, a ściślej o umieszczaniu jej w kontekście politycznym, które - jak stwierdził - odbywa się w sposób niewłaściwy.

Reklama

Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu, a nie w kategoriach politycznego interesu - cytuje słowa abp. Michalika Monika Olejnik.

Żeby o kimkolwiek, o największym nawet wrogu powiedzieć tak mocne słowa, trzeba znać fakty, mieć pewność. Tymczasem tej pewności nie ma. Dlatego ci, którzy posługują się takimi teoriami i hasłami, robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę - dodał abp Michalik. Przyznał, że można domagać się powołania rozmaitych komisji, ale dopóki nie zakończą się one wiążącymi rozstrzygnięciami, nie wolno ferować wyroków, bo robi się krzywdę prawdzie.

Monika Olejnik ocenia, że na te mocne słowa trzeba było długo czekać. Będą zapewne wstrząsem dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego, dla Antoniego Macierewicza i całego obozu prawicowego - stwierdza dziennikarka.

Reklama

Zastanawia się też, jak w kontekście tych słów odebrane zostanie porozumienie podpisane przez Episkopat z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem. Kto chce się jednać z Rosjanami, jest zdrajcą. A Rosyjski Kościół Prawosławny przecież Putinowi sprzyja. Ci, którzy głoszą teorię, że Putin na rękach ma polską krew, nie będą zwolennikami dokumentu - podsumowuje Olejnik.

Porozumienie, o którym mowa, ma zostać podpisane 17 sierpnia.