Jednak uwzględniając to, że w bieżącej sytuacji politycznej oraz wobec stanowiska wyrażanego przez związki zawodowe likwidacja płacy minimalnej jest mało prawdopodobna, BCC proponuje przyjęcie rozwiązania, które może ograniczyć negatywny wpływ obecnego mechanizmu. Proponujemy utrzymanie instytucji płacy minimalnej, ale też wprowadzenie regionalnego zróżnicowania jej wysokości, proporcjonalnego do wysokości (jednak nie wyższej niż 40 proc.) przeciętnego wynagrodzenia w poszczególnych powiatach.
Wysokość płacy minimalnej jest jednolita dla całego kraju. Ale przecież w każdym regionie inna jest wysokość przeciętnych zarobków, w wyniku czego udział płacy minimalnej w wysokości tej przeciętnej znacznie się różni. Jest on zdecydowanie wyższy w regionach, w których przeciętne wynagrodzenia są stosunkowo niskie. Są to jednocześnie regiony słabiej rozwinięte gospodarczo, o niższym poziomie konkurencyjności. Rynek pracy jest tam trudniejszy, a poziom bezrobocia zwykle wyższy.
W powiatach o wysokiej wartości udziału płacy minimalnej w przeciętnym wynagrodzeniu rynki pracy mogą być szczególnie wrażliwe na jej wzrost. Pracodawcy muszą tam stale prowadzić kalkulację, czy pracownik lub kandydat do zatrudnienia jest wystarczająco produktywny, by wnieść do firmy przynajmniej tyle, ile wynosi płaca minimalna. Jeśli nie – jego zatrudnienie przyniesie straty, a przedsiębiorca walczący na rynku zmuszony jest podjąć decyzję o zwolnieniu lub niezatrudnianiu. Dotyczy to osób o niskich kwalifikacjach. Przy nadmiernie wysokiej płacy minimalnej wielu gorzej wykwalifikowanych pracowników może stać się bezrobotnymi strukturalnymi.
Jeśli poprzez podnoszenie wysokości płacy minimalnej państwo będzie zmuszało firmy, by płaciły więcej za mniej wartą pracę, to zmusi je do ograniczenia środków na inwestycje, przez co staną się one mniej produktywne w przyszłości, mniej konkurencyjne i znowu będą musiały zwalniać.
Reklama
Analizy wykonane przez naukowców na podstawie danych BAEL z przełomu lat 2010 i 2011 wykazały, że w przypadku osób, które otrzymywały wynagrodzenie niższe od nowo ustalonego poziomu wynagrodzenia minimalnego, a zatem takich, którym trzeba to wynagrodzenie podnieść, ryzyko utraty pracy wzrasta ponaddwuipółkrotnie w porównaniu do tych, u których nie ma takiej konieczności. Prawdopodobieństwo utraty pracy dla takich osób jest dość wysokie i wynosi 0,715.
Ze względu na to, że zróżnicowanie przeciętnej płacy w ramach poszczególnych województw jest czasem znacznie większe niż pomiędzy województwami, bardziej racjonalne jest odniesienie się do zróżnicowania na poziomie powiatów.
Przykładem mogą być powiaty woj. dolnośląskiego, gdzie w powiecie lubińskim, w którym znajduje się zagłębie miedziowe, wynagrodzenie w 2011 r. wynosiło 175 proc. średniej dla całego województwa, a w powiecie lubańskim zaledwie 78 proc. Oznacza to, że w tym pierwszym udział płacy minimalnej w przeciętnym wynagrodzeniu wynosił jedynie 22 proc., podczas gdy w powiecie lubańskim aż 49,3 proc. W świetle powyższych danych wysokość i dalszy wzrost płacy minimalnej nie mają wielkiego wpływu na poziom legalnego zatrudnienia w powiecie lubińskim (rejestrowane bezrobocie w 2011 r. – 9,7 proc.), stanowią zaś poważną barierę w rozwoju powiatu lubańskiego (rejestrowane bezrobocie w 2011 r. – 22,9 proc.). Tutaj nadmierny poziom płacy minimalnej w stosunku do wysokości przeciętnych wynagrodzeń w powiecie, zamiast chronić najsłabszych na rynku pracy, obraca się przeciwko nim.
Jedną z metod określenia wpływu podnoszenia wynagrodzenia minimalnego na zatrudnienie jest oszacowanie współczynnika Kaitza. Miara ta wskazuje, jaki jest możliwy wpływ płacy minimalnej i jej wartości na zatrudnienie.
Analiza została przeprowadzona przez zespół naukowców dla danych z lat 1995–2011. Dla powyższego okresu współczynnik Kaitza osiągnął wartość 40 proc., co oznacza, że najkorzystniejszy stosunek płacy minimalnej do płacy przeciętnej wynosi 40 proc. Przy takim poziomie współczynnika Kaitza pracuje najwięcej osób. Po przekroczeniu tej wartości zatrudnienie zaczyna spadać, bo staje się coraz mniej opłacalne. Pracodawcy stają się mniej skłonni do zatrudniania nowych pracowników o niskich kwalifikacjach, którzy pracują za płacę minimalną, gdy jej wartość przekroczy 40 proc. przeciętnej.
Opisana współczynnikiem Kaitza zależność między nadmiernie wysokim udziałem płacy minimalnej w średniej wynagrodzeń danego regionu a wysoką stopą bezrobocia występuje w poszczególnych powiatach we wszystkich województwach.
Wyniki powyższej analizy stanowią poważny kontrargument w dyskusji nad postulatem związków zawodowych, aby płaca minimalna nie była niższa niż 50 proc. przeciętnej płacy w całym kraju.
Wysuwany w dyskusji argument, że po wprowadzeniu regionalnego zróżnicowania wysokości płacy minimalnej przedsiębiorca będzie chciał przerejestrować swoją działalność, żeby zatrudniać tam, gdzie koszty są niższe, ale pozostawiając zakład w dotychczasowym powiecie, nie uwzględnia tego, że nie będzie to zjawisko masowe. A jeśli nawet w nielicznych przypadkach dojdzie do takiej manipulacji, to będzie to związane z dylematem: obniżać sztucznie koszty pracy, aby przetrwać na trudnym rynku pracy, czy zwalniać pracowników.
Polityka regulacyjna państwa w odniesieniu do rynku pracy powinna skłaniać wszystkie zainteresowane podmioty do poprawy zarobków osób nisko wykwalifikowanych nie tyle poprzez działania zmierzające do podwyższania minimalnego wynagrodzenia, ile przede wszystkim poprzez podwyższanie kwalifikacji i poziomu kapitału ludzkiego osób zatrudnionych oraz poszukujących pracy.