To jest zasada, która działa od średniowiecza. Kiedy znajdowano zabite dzieci, ofiary przemocy seksualnej, kończyło się to często pogromem na Żydach. Najpierw był trup dziecka w fosie. Potem oskarżenie, że Żydzi zabili to dziecko na macę. Teraz mamy gender - stwierdziła na antenie radiowej "Jedynki" Kazimiera Szczuka.
>>>Feministki donoszą na Kościół: Brał z Unii dotacje na gender
Według niej kampania przeciwko gender rozpętana przez środowiska prawicowe ma na celu przede wszystkim odwrócenie uwagi od afer pedofilskich w polskim Kościele.
To jest kampania nienawiści, która ma charakter przykrywkowy. Pedofilia w Kościele, która była tematem tego roku, to były konkretne przypadki konkretnych księży, którzy byli oskarżani przez konkretne osoby, ofiary, które zaczęły się ujawniać. Była ta bardzo głośna sprawa z Dominikany. To są konkretni ludzie - mówiła Szczuka podczas audycji "Sterniczki".
Feministka związana z Gender Studies przy Polskiej Akademii Nauk odrzuca zarzuty wobec polityki równouprawnienia.
Nagonka na gender tak naprawdę nie ma adresata. Opowieści z kosmosu, że gender seksualizuje dzieci. Nie można złapać jakiejś jeden osoby, pani profesor z uniwersytetu jako tej, która głosiła takie dziwne opinie. Jakiegoś genderowego guru albo jakiejś gender-przedszkolanki, która właśnie dopuszczała się aktów przestępczych (na dzieciach). A przecież takie są opowieści - powiedziała Szczuka.
Nagonka na gender rozpoczęła się w momencie, kiedy ówczesny minister Gowin odkrył w Konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i dzieci to słowo "gender”. Właśnie wtedy się to rozpętało, a prawica, Opus Dei, hierarchowie Kościoła zaczęli się zastanawiać, co to jest gender - dodała feministka.