Główny ekonomista Business Centre Club zwraca uwagę na możliwą niezgodność prezydenckiego projektu z konstytucją. Chodzi o to, że Andrzej Duda chce różnicowania wieku emerytalnego - dla kobiet ma to być 60 lat, a dla mężczyzn - 65 lat. - Zastanawia mnie, czemu pan prezydent nie odniósł się do kwestii tego, że proponuje coś, co, jak się wydaje,jest sprzeczne ze stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego, który w kwestii różnicy wieku się już wypowiadał i uznał to za niekonstytucyjne - przyznał ekonomista w rozmowie z "Super Expressem".
Tym samym przywołał orzeczenie wydane przez TK w maju ubiegłego roku po tym, jak podwyższenie wieku emerytalnego zaskarżyły OPZZ, NSZZ "Solidarność" oraz grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości. Sędziowie stwierdzili, że zmiana prawa była zgodna z konstytucją, zakwestionowali jedynie zróżnicowanie wieku kobiet i mężczyzn przy przechodzeniu na emerytury częściowe.
Stanisław Gomułka pokusił się również o szacunek kosztów wprowadzenia prezydenckiej zmiany. Po pierwsze pierwszy rok funkcjonowania nowych zapisów przyniósłby zwiększenie liczby emerytów o 300 tys. osób. Dochody Zakładu Ubezpieczeń Społecznych tym samym zmniejszyłyby się o 10 mld zł. A luka ta, zdaniem ekonomisty, rosłaby wraz z upływem czasu. Dlatego, jak przypuszcza, w razie zwycięstwa w wyborach ustawa może się okazać sporym problemem dla PiS.
- Gdy PiS dojdzie do władzy, to będzie zmuszony liczyć i może się okazać, że prezydent Duda będzie zaskoczony brakiem entuzjazmu tej partii dla jego propozycji - wyjaśniał Gomułka.
Prezydent Andrzej Duda złożył projekt, zakładający przywrócenie stanu sprzed podwyższenia wieku emerytalnego przez rząd PO-PiS. Zgodnie z jego założeniami kobiety miałyby przechodzić na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni - 65 lat. Przejście na emeryturę w tym wieku będzie jednak dobrowolne.