Po godz. 8.30 polskiego czasu agencja AP podała, że nominowany przez Partię Republikańską Donald Trump został we wtorek wybrany na 45. prezydenta USA. Wygrywając w stanie Wisconsin, zdobył kolejnych 10 głosów elektorskich i przekroczył 270 głosów wymaganych do zwycięstwa - do wygranej w wyborach prezydenckich potrzebne jest 270 z 538 głosów.
Według portalu Politico Trump uzyskał 276 głosów elektorskich, a jego rywalka, demokratka Hillary Clinton - 218.
Kierownik Katedry Amerykanistyki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie prof. Zbigniew Lewicki ocenił w środę w rozmowie z PAP, że ostateczne zwycięstwo Trumpa jest już "praktycznie przesądzone".
Jak dodał, taki wybór Amerykanów to "triumf ich złości na zapomnienie elit o ludziach, rozpaczy wielu osób pozbawionych jakichkolwiek perspektyw oraz nadziei, że jakiś polityk jednak się za nimi ujmie i będzie w stanie poprawić ich los".
Zdaniem amerykanisty zwycięstwo kandydata Republikanów będzie oznaczało "ogromną zmianę" amerykańskiej polityki zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej. Zaznaczył, że "konsekwencje wygranej Trumpa trudno w tej chwili przewidzieć, szczególnie, jeśli chodzi o politykę międzynarodową".
Pod tym względem – w opinii prof. Lewickiego - Clinton była bardziej przewidywalna. Jak tłumaczył, była sekretarz stanu ma w tym zakresie znacznie większe doświadczenie, rozumie geopolitykę i konsekwencję swoich działań.
Trump jest nieprzewidywalny, a to w geopolityce oznacza zagrożenie. W tym kontekście jego wybór może być niebezpieczny dla świata. Trudno bowiem ocenić, czy w ogóle lub na ile zna się on na polityce międzynarodowej. To jest teraz najważniejsze i zarazem bardzo trudne do odpowiedzi pytanie – wyjaśnił.
Prof. Lewicki w zwycięstwie republikańskiego kandydata do Białego Domu nie widzi bezpośrednich zagrożeń dla Polski, ale – jak podkreślił – trudno określić niebezpieczeństwa dla świata wynikające ze sposobu jego rządzenia.
- Specjalnych obaw dla Polski nie widzę, lecz dla świata mogą one już wystąpić. Uważam bowiem, że Władimir Putin może mieć teraz łatwiej. Głównie dlatego, że Trump jest niedoświadczony, a przywódca Rosji wręcz przeciwnie – przyznał.
Prof. Lewicki zwrócił uwagę, że wybór Trumpa obrazuje również dużą zmianę w społeczeństwie amerykańskim. Pytanie brzmi teraz, czy ten "rozziew" w amerykańskiej polityce w jakiś sposób uda się załagodzić, czy też te podziały i złość Demokratów sprawią, że będą chcieli mu rządzenie utrudnić – dodał.
W opinii amerykanisty obawy przed prezydenturą Trumpa mogą wiązać się też z jego przedwyborczymi obietnicami, z których – zdaniem prof. Lewickiego - przynajmniej w części będzie musiał się wywiązać.
Naobiecywał kilka rzeczy, których nie powinien. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że wyrzuci teraz z kraju kilkanaście milionów imigrantów. Prędzej rzeczywiście zbuduje mur na granicy z Meksykiem, by powstrzymać napływ nowych imigrantów z tego kraju. Ważniejszym wyzwaniem będzie jednak dla niego zapowiedziana odbudowa przemysłu, sprowadzenie do Stanów fabryk, które uciekły do Meksyku, czy zatrzymanie zalewu importu towarów z Chin. Można powiedzieć, że do tej pory miał łatwo i dopiero teraz przed nim zaczynają się schody – zaznaczył.
Amerykanista wskazał jednocześnie, że przewagą Trumpa będzie prawdopodobne poparcie Senatu oraz Izby Reprezentantów (wg. wstępnych wyników wyborów Republikanie utrzymali w nich większość – przyp. PAP). Jak tłumaczył, nie będzie on mógł tłumaczyć się, że Kongres nie pozwala mu realizować jego celów.
To będzie bardzo dobra dla niego sytuacja, bo będzie mógł wprowadzać swoje reformy. Cała odpowiedzialność będzie więc po stronie Trumpa i miejmy wszyscy nadzieję, że uda mu się z niej jakoś rozsądnie wywiązać – podsumował.