Mężczyźni z PO chcą wygrać, używając kobiet. Jesteście traktowane instrumentalnie.
Myli się pani. Schetyna zrezygnował z frontowej funkcji i mogę sobie wyobrazić, że to nie są łatwe decyzje dla polityka, który ma ogromne ambicje. Musiało go to dużo kosztować. Znam marszałek Kidawę-Błońską, od kiedy jestem radną i ostatnie, co o niej powiedziałabym, to to, że pozwoli sobą manipulować. To doświadczona polityczka, która sprawowała i sprawuje bardzo ważne funkcje w państwie. Do tego jest kobietą z charakterem. Proszę pomyśleć, jaka to jest wielka odpowiedzialność, jakie oczekiwania. Ja sama mam wobec niej duże oczekiwania.
Jako kobieta?
Prawa kobiet to prawa człowieka. Już w kampanii samorządowej w Warszawie mówiłam, że wszyscy mamy takie same prawa w tym mieście. Chciałabym, żeby takie myślenie obowiązywało w całym kraju. Z drugiej strony, dzięki temu, że Małgorzata Kidawa-Błońska jest jedynką na naszej liście, w sposób naturalny w kampanię weszły kwestie prawa kobiet, równych płac, wydłużenia tacierzyńskiego, dostępu do in vitro, opieki okołoporodowej. To są tematy kampanii. Kiedy Grzegorz Schetyna był liderem listy w Warszawie, te sprawy były traktowane po macoszemu.
Bo trzon Platformy to konserwatyści.
Ale coraz bardziej zliberalizowany. Kiedy dekadę temu poznałam Marcina Kierwińskiego czy Jarka Szostakowskiego, to byli o wiele bardziej zachowawczy niż teraz.
To znaczy jacy?
Kiedyś rozmowa z nimi o związkach partnerskich nie kończyła się w zgodzie.
Związki partnerskie to również związki homoseksualne.
Tak. A dzisiaj mówią oni, że ludzie powinni mieć swobodę, wolność, powinni mieć wybór.
Mówią tak, bo chcą wygrać.
To też. Ale poznają nowych ludzi i zmieniają poglądy. A to, co w tej chwili się dzieje w Sejmie, w rządzie, jest dla mnie straszne. Nigdy nie sądziłam, że władza w Polsce będzie aż tak bardzo narzucała ludziom, co mają robić, że będzie im zaglądała do sypialni.
Niektórzy sypialnie sami pokazują. Jak wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej.
Nie chcę tego komentować.
Dlaczego?
Bo to jest jego decyzja.
Wiceprezydent Warszawy opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym leży w łóżku ze swoim partnerem. Jak pani zareagowała na ten gest?
Mógłby sobie go darować. Ale to jego decyzja. Ja staram się chronić bliskich. Kiedyś o tym rozmawiałam z koleżanką działającą w polityce, która z lubością zapraszała media do swojego życia. Pytałam się jej: "A co w momencie, kiedy w twoim życiu wydarzy się coś złego? Przecież media też wtedy będą". I się zdarzyło. Usłyszałam tylko, że miałam rację.