Polska ma nadal niższe PKB na mieszkańca niż zdecydowana większość państw zachodniej Europy, a więc jest w innej sytuacji ekonomicznej. Prawda. Ze względu na duże znaczenie węgla Polska jest też w szczególnej sytuacji, jeśli chodzi o energetykę. To zapewne także prawda. Przez komunizm specyficzna jest również sytuacja w polskim sądownictwie, co uzasadnia wprowadzanie zmian, na temat których zdania są, delikatnie mówiąc, mocno podzielone. Dobrze, żeby Polska nie stała się jednak zbyt wyjątkowa w Unii, bo rozmowy dotyczące reszty krajów mogą się przenieść do drugiego pokoju. Powstaje też pytanie, czy wyłamywanie się w jednych kwestiach nie zaszkodzi Polsce później w innych, ważnych dla nas sprawach.
Zacznijmy od wyłamania kontrolowanego, czyli ostatniego szczytu, który był poświęcony m.in. osiągnięciu neutralności klimatycznej do 2050 r. Zasadniczo chodzi o to, by do drugiej połowy XXI w. nie emitować więcej CO2, niż może zostać wchłonięte naturalnie lub przy pomocy technologii. Takie założenie przyjęto w porozumieniu paryskim, do którego w 2015 r. przystąpiło 195 państw, w tym Polska. Zobowiązanie podjęte na szczycie 12 grudnia służy realizacji tej umowy. Przywódcy odnotowali jednak, że "na tym etapie" jeden kraj nie może podjąć się realizacji przyjętego celu. Po spotkaniu premier Mateusz Morawiecki poinformował, że "do konkluzji wpisano wyjątek" i Polska będzie w swoim tempie dochodzić do neutralności klimatycznej. Minister ds. europejskich Konrad Szymański mówił z kolei o "klimatycznym rabacie". Jedynym przedstawicielem rządu, który nie wpisał się w tę narrację, był minister klimatu Michał Kurtyka. W podcaście Polityki Insight nie wykluczył jednoznacznie dołączenia Polski do porozumienia w późniejszym terminie i podkreślał wagę planu, jaki Warszawa ma przedstawić partnerom w Unii.
Reklama