Muzułmański terror w Kenii

7 stycznia nad ranem islamscy bojówkarze zaatakowali szkołę podstawową w północno kenijskiej wiosce w hrabstwie Garrisa, zabijając nauczyciela i trzech uczniów. Garrisa to arena jednego z najkrwawszych ataków przeprowadzonych przez Asz- Szabab. W 2015 roku islamiści wkroczyli na teren tamtejszego uniwersytetu, gdzie przeprowadzili egzekucję 148 osób, głównie chrześcijańskich studentów. Ośmieleni udanym atakiem na szkołę, napastnicy podjęli próbę wysadzenia zlokalizowanego nieopodal masztu telekomunikacyjnego Safaricom-u. To jednak skończyło się strzelaniną z udziałem kenijskich sił bezpieczeństwa i śmiercią dwóch terrorystów.

Reklama

To kolejna odsłona terrorystycznej ofensywy, którą somalijska grupa Asz-Szabab prowadzi na terenie Kenii. W niedzielę 5 stycznia islamiści zaatakowali bazę wojskową Manda Bay, która jest punktem wypadowym dla wojsk kenijskich oraz amerykańskich, prowadzących tu operacje antyterrorystyczne w Rogu Afryki. Atak doprowadził do śmierci trzech Amerykanów oraz zniszczenia śmigłowca i innego sprzętu wojskowego.

Terrorystyczna ofensywa Asz-Szabab w Kenii trwa od lat. W roku 2013 przedstawiciele tej organizacji dokonali rzezi bezbronnych cywili w centrum handlowym Westgate w Nairobi. Zginęło ponad 60 osób, a 175 zostało rannych. Podczas wielogodzinnego ataku (kryzys trwał prawie 80 godzin), napastnicy przeprowadzili „selekcję religijną”, wypuszczając pojmanych muzułmanów i zabijając zakładników, którzy nie znali języka arabskiego, bądź zasad Koranu. W styczniu 2019 roku przeprowadzili kolejny atak w kenijskiej stolicy. Terroryści zaatakowali hotel DuistD2, zabijając 21 cywili. I gdyby nie przypadkowa obecność żołnierza elitarnego brytyjskiego oddziału SAS (Special Air Service), który sam rozpoczął walkę z napastnikami, ofiar z pewnością byłoby znacznie więcej.

Asz-Szabab – narodziny diabła

Wojna domowa w Somalii toczy się od roku 1991, kiedy to władzę stracił dyktator Siad Barre. Jednym z ważnych punktów konfliktu było przejęcie w czerwcu 2006 władzy w stolicy Modagiszu przez Unię Trybunałów Islamskich. Rosnąca siła fundamentalistycznych ugrupowań islamistycznych zaniepokoiła państwa sąsiednie, w szczególności Etiopię, co do której terytoriów Somalia rości sobie prawa (w latach 1977-1978 oba kraje prowadziły wojnę o etiopski Ogaden, który Somalijczycy widzą jako część „Wielkiej Somalii”).

Etiopczycy zdecydowali się na interwencje i odsunęli unię od władzy. W tym właśnie czasie spośród radykalnych islamistów wyodrębniło się ugrupowanie Asz-Szabab. Islamiści rozpoczęli wojnę partyzancką z okupacyjnymi siłami etiopskimi. Walkę tę ostatecznie wygrali. Po wycofaniu się sił etiopskich w roku 2009, prezydentem Somalii został umiarkowany islamista Szarif Szajh Ahmed. Doprowadziło to do rozłamu wśród fundamentalistów, a jednym z przeciwników nowego rządu zostało radykalne ugrupowanie Asz-Szabab. Islamiści kontrolujący południowe części kraju prowadzili operacje zbrojne przeciw wojskom rządowym. W sam środek tej krwawej zawieruchy wkroczyli rozjemcy z Unii Afrykańskiej. Wojska państw sąsiednich podjęły interwencję w ramach misji AMISOM (African Union Mission to Somalia), wkraczając na terytorium Somalii.

Reklama

Asz-Szabab odgrywało (i odgrywa) bardzo aktywną rolę w konflikcie. Walczyło z wojskami rządowym prezydenta Ahmeda – w sojuszu z organizacją Hizbul Islam. Od roku 2009 zwalczało już nie tylko rząd centralny, lecz także swoich dotychczasowych sojuszników. W roku 2010 Asz-Szabab ogłosiło wojnę przeciw najeźdźcom (wojskom AMISOM), a od 2011 walczy przeciwko wojsko kenijskim. Szukając nowych sojuszy, rozpoczęło w roku 2012 współpracę z Al-Kaidą, stając się de facto komórką tej organizacji.

Dlaczego Kenia?

Ataki przeprowadzane na terytorium kenijskim można potraktować jako swoisty odwet na zaangażowanie się wojska kenijskiego w konflikt w Somalii (armia tego kraju bierze udział w interwencji w Somalii od października 2011). Wkroczenie Kenijczyków na sąsiednie terytorium było bezpośrednią odpowiedzią na porwanie dwóch obywatelek Hiszpanii z organizacji Lekarze bez Granic. Od tego czasu wojsko kenijskie prowadzi w południowej Somalii walki z Asz-Szabab. Kolejnym powodem jest fakt, że Kenia jest widziana przez Asz-Szabab jako główny sprzymierzeniec Stanów Zjednoczonych w Afryce Wschodniej. To z jej terytorium operują amerykańskie jednostki wojskowe przeprowadzające operacje przeciwko islamistom. A fundamentaliści uważają, że każde udane uderzenie wymierzone w Kenię jest uderzeniem w jej sojusznika – USA.

Niebagatelne znaczenie ma też religijna struktura kenijskiego społeczeństwa. Większość mieszkańców tego kraju to chrześcijanie - stanowią prawie 85% mieszkańców. Muzułmanie to tylko około 10%. Islamiści selekcjonują zakładników: zabijają "niewiernych" chrześcijan, a współwyznawców oszczędzają.

Jak pokazują niedawne ataki islamistów (w tym grudniowy wybuch samochodu – pułapki w Mogadiszu, który pociągnął za sobą co najmniej 79 ofiar), Asz-Shabab ma się świetnie. Terroryści nadal kontrolują rozległe części Somalii. Odeszli od taktyki bezpośredniej walki zbrojnej koncentrując się na destabilizujących atakach przeprowadzanych głównie w terenach zurbanizowanych – zarówno w Somalii, jak i krajach ościennych. Szans na uspokojenie sytuacji raczej nie widać.