Polityka zdolnego do mistrzowskiego sporządzenia propagandowego bigosu z twardych, rozsądnych deklaracji i populistycznych, niesprawdzalnych obietnic. Wreszcie premiera, który w inauguracyjnym przemówieniu zaskakująco konkretnie odpowiedział na kilka kluczowych pytań, ale w finale pozostawił także mocne poczucie niedosytu.

Reklama

Było to poczucie narastające - tym silniejsze, im dłużej trwało expose. W końcówce trzeciej godziny, tuż przed cytatami z Norwida, a po obietnicy zaktywizowania zawodowego osób po pięćdziesiątce, wydawało się, że to przemówienie stracone. Za dużo, zbyt szczegółowo, chwilami rozwlekle. Że może zapamiętamy je jako wystąpienie Tuska, ale nie odczytamy z niego programu rządu premiera Tuska. Takie są jednak koszty nadmiernej gadatliwości i prób zadowolenia wszystkich. Na szczęście nie było tak źle. Lektura stenogramu z długopisem pozwala dojrzeć kilka naprawdę ważnych zasad, jakimi będzie się kierował premier Tusk.

Po pierwsze, będzie premierem usiłującym uciekać od polityki rozumianej jako spór odmiennych racji, punktów widzenia wynikających z partyjnych światopoglądów. To ważne, bo nie tylko wymusza miękki styl, ale także może prowadzić do zaskakujących wolt. Zadekretowany wczoraj zdrowy chłopski rozum nie zawsze bywa liberalno-konserwatywny, a już na pewno nie jest reformatorski.

Po drugie, Tusk nie wierzy w moc i skuteczność państwa. Gdzie tylko mógł, czy mówił o urzędach wojewódzkich, czy ubezpieczeniach zdrowotnych, deklarował przekazanie rządowych kompetencji sektorowi prywatnemu i społecznemu. Bo Tusk wierzy w Polaków. I dobrze, chociaż mam wątpliwość, czy nie za bardzo. Znam sąsiedztwa, gdzie bardzo bogaci mieszkańcy przez lata nie są w stanie złożyć się na kilometr drogi dojazdowej i jeżdżą po wertepach. Skąd więc ten optymizm, że wolni, zasobni obywatele poradzą sobie z samoorganizacją?

Reklama

Po trzecie, premier tak naprawdę jest przekonany, że to jedno, co w Polsce na pewno trzeba zrobić, to autostrady. O czymkolwiek by nie mówił, czy było to wyrównywanie szans regionalnych, czy odwrócenie się Polski od morza, zawsze wracał do szybkich dróg.

Tylko czy nie zabraknie mu konsekwencji? Czy wyrażone w expose współczucie mieszkańcom miast rozjeżdżanych przez tysiące tirów oznacza zgodę na budowę obwodnicy Augustowa przez Rospudę? Tak to odczytuję. Ale jeśli tak, to kiedy warto to powiedzieć jak nie w czasie tak ważnego wystąpienia? No i czy minister Cezary Grabarczyk na pewno poradzi sobie z tym zadaniem?

Po czwarte, wygląda na to, że nie zapadły jeszcze kluczowe decyzje w sprawie polityki zagranicznej. Oczywiście poza wycofaniem polskich wojsk z Iraku - do końca 2008 roku. Tu moment ogłoszenia decyzji wybrano perfekcyjnie, tego nie da się już odwołać. Ale już deklaracja o prowadzeniu dialogu z Rosją, taką jaka jest - nie wyglądała na przemyślaną. Bo przecież cały problem w tym, że Rosji zbyt często zdarza się postępować, także wobec Polski, w sposób nie do zaakceptowania. I że gdy dostanie palec - zażąda ręki. O czym premier Tusk pewnie szybko się przekona.

Tyle zostało mi wieczorem z expose premiera Tuska. A z całego dnia jeszcze jedno - okres ochronny nowego rządu potrwa co najmniej z pół roku. Opozycja wciąż nie znalazła nowego języka, a stary, jakiego używa, przestał działać.