Z satysfakcją przyjmuję deklarację Donalda Tuska, że "w systemie opieki zdrowotnej musi znaleźć się więcej pieniędzy", że konieczne jest podwyższenie składki zdrowotnej. Do tej pory premier Tusk powtarzał, że system ochrony zdrowia najpierw trzeba uszczelniać, a obecna stawka na NFZ jest wystarczająca. Premier przyznał rację argumentom głoszonym od dawna przez Prawo i Sprawiedliwość. Lepiej późno niż wcale. Szkoda tylko, że Platforma odrzuciła pomysł PiS, żeby przekazać na służbę zdrowia 4 miliardów złotych z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To za rządów PiS zwiększyliśmy nakłady na służbę zdrowia i w kolejnych latach planowaliśmy dalszy wzrost.

Reklama

Plan PO przewiduje przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego podległe samorządom. Premier Tusk przyznaje, że to samorządy będą decydowały, co dalej ze szpitalami: "mogą pozostać spółkami komunalnymi, mogą być sprywatyzowane". Premier chyba po raz pierwszy publicznie przyznaje, że efektem reformy będzie możliwość prywatyzacji szpitali. Od czasu wybuchu tzw. afery Sawickiej Platforma Obywatelska jak ognia unikała słowa prywatyzacja. Co więcej, nawet zaprzeczała, że dopuszcza taką procedurę. Wytaczała nawet procesy sądowe tym, którzy ujawniali skrywane zamiary Platformy. Teraz premier w Fakcie przyznał, że taki proces jest możliwy, a nawet pożądany. Czytając te zdania, chcąc nie chcąc, przypominają się słowa byłej posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej, aresztowanej pod zarzutem przyjęcia łapówki. Ona też mówiła o planie PO zakładającym, że samorządy będą mogły prywatyzować szpitale. W przypływie szczerości dodawała, że przy tej okazji "biznes na służbie zdrowia będzie robiony".

Prawo i Sprawiedliwość sprzeciwia się pomysłowi przymusowego przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego. To prosta droga do utraty narzędzi do realizacji konstytucyjnego prawa obywateli do równego dostępu do leczenia. Konstytucja mówi wprost: "Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych".

Wszystkim entuzjastom przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego pragnę przypomnieć, że taka formuła niesie za sobą poważne konsekwencje prawne. Spółka prawa handlowego musi działać zgodnie z kodeksem spółek handlowych. Prezes takiej spółki jest prawnie zobligowany do takiego zarządzania, które przynosi zysk. Jeśli nie będzie się kierował kryterium zysku, może narazić się na zarzut działania na szkodę spółki, a w konsekwencji na odpowiedzialność karną. Krótko mówiąc, w sytuacji, kiedy jakiś oddział szpitala będzie przynosił straty, powinien go zamknąć. Wyobraźmy sobie sytuację, że tak potrzebne oddziały, jak np. pediatria czy ginekologia, przynoszą straty. Wtedy dyrektor szpitala będzie musiał je zlikwidować. W skomercjalizowanych i prywatnych szpitalach mogą być likwidowane łóżka na tych oddziałach, które są nieopłacalne finansowo. I nie będzie miał znaczenia fakt, że są one bardzo potrzebne. Jak niebezpieczne będzie to dla zdrowia obywateli, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Grozi to rozchwianiem bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów. W konsekwencji pacjent będzie zmuszony do szukania właściwego oddziału w szpitalu odległym od miejsca zamieszkania.

Jedną z poważniejszych konsekwencji propozycji Donalda Tuska jest zagrożenie likwidacji szpitala po jego prywatyzacji. Właściciel może uznać, że położony na atrakcyjnym miejscu szpital lepiej nadaje się na hotel czy apartamentowiec. Nic nie będzie stało na przeszkodzie, by zamknąć szpital i rozpocząć działalność, która przynosi większe zyski. Obecnie minister zdrowia może przeciwstawić się likwidacji szpitala, jeżeli na danym obszarze władze samorządowe nie mogą wykazać, że pacjent może skorzystać z usług innego szpitala w danej specjalności medycznej. Propozycja PO nie zawiera tego zapisu. W związku z tym samorząd będący właścicielem szpitala, a szczególnie jego nowy właściciel po prywatyzacji, będzie się kierował głównie kryterium zysku.

Zwolennicy przekształceń szpitali w spółki prawa handlowego, do których zalicza się także Donald Tusk, twierdzą, że żaden samorząd, żaden samorządowiec nie pozwoli sobie na podjęcie tak niepopularnej decyzji, jak likwidacja szpitala. To myślenie życzeniowe nie uwzględniające rzeczywistości i istniejących powiązań w wielu polskich samorządach.

Wiele polskich szpitali położonych jest w bardzo atrakcyjnych miejscach, gdzie sam grunt jest łakomym kąskiem dla wielu biznesmenów, a sumaryczna wartość majątku polskich szpitali to nawet 100 miliardów złotych. Przejmowanie szpitali przez właścicieli np. ubojni albo zakup szpitali przez zakład pogrzebowy, które już się zdarzyły, mogą się powtarzać.

Reklama

Platforma Obywatelska twierdzi, że pacjenci będą mieli swobodny dostęp do usług świadczonych przez sprywatyzowane szpitale, bo leczenie będzie opłacane ze składek Narodowego Funduszu Zdrowia. Obawiam się, że PO ma tu kłopot z dostrzeżeniem rzeczywistości. Dla każdego myślącego jest jasne, że nikt nie będzie mógł zmusić szpitala prywatnego do udzielenia świadczeń zdrowotnych, które są finansowane przez NFZ, w wysokości nie zapewniającej zysku.

Prawo i Sprawiedliwość nie jest przeciwnikiem istnienia prywatnych szpitali. Uważamy, że każdy, kto ma odpowiedni kapitał, może kupić sobie grunt, wybudować budynki, zakupić sprzęt, zatrudnić lekarzy, personel medyczny i świadczyć usługi medyczne. Jesteśmy tylko przeciwni, jak to mówiła była posłanka Platformy Beata Sawicka, "kręceniu lodów" na prywatyzacji majątku publicznej służby zdrowia. Propozycje Platformy wprost do tego prowadzą.

Uważamy, że lepsza kondycja służby zdrowia zależna jest od stałego wzrostu nakładów. Chcieliśmy zwiększyć składkę zdrowotną do poziomu 13 proc. Jeżeli, jak tego chce obecny rząd, składka zostanie podniesiona tylko o 1 proc. w 2010 roku, to w obecnym systemie nic się nie zmieni. W dalszym ciągu środki publiczne na służbę zdrowia będą stanowić ok. 4,2-4,3 procent PKB. Nie dojdziemy do koniecznego poziomu 6 procent.

Prawo i Sprawiedliwość proponuje wzrost nakładów na ochronę zdrowia poprzez stopniowy wzrost składki kompensowanej w podatku PIT. W porozumieniu z samorządem stworzenie sieci szpitali w taki sposób, by zachować bezpieczeństwo zdrowotne obywateli w całym kraju. Postulujemy przyspieszenie prac nad koszykiem świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Chcemy udoskonalić nadzór nad wydawaniem pieniędzy przez NFZ i zakłady opieki zdrowotnej.

PiS uważa, że nadzór właścicielski szpitali wymaga wzmocnienia. Do rozważenia są różne możliwości. Można zastanawiać się nad zmianami formy organizacyjnej szpitala w taki sposób, by samorząd posiadał pakiet kontrolny akcji lub udziałów. Do dyskusji jest kwestia wprowadzenia odpowiedzialności samorządu za wynik bieżący szpitala, czyli konieczność bieżącego uzupełnienia budżetu szpitala. Równolegle trzeba wprowadzić ograniczenia prawne, tak by uniemożliwić łatwe ogłaszanie upadłości szpitala. Za naszych rządów liczba szpitali bilansujących swoje przychody i wydatki znacznie się zwiększyła. Niestety od początku 2008 roku obserwujemy odwrotny proces. Podawane przez PO przykłady dobrze funkcjonujących szpitali zorganizowanych w spółki prawa handlowego to tylko jedna strona medalu. Po drugiej stronie są szpitale bankrutujące bądź likwidowane.

Nad całym projektem rządu unosi się atmosfera niedomówień. Deklaracje co do prywatyzacji, jak już pisałem, były zmienne. Minister skarbu państwa Aleksander Grad oświadczył ostatnio, szczerze, że kampania rządzi się różnymi prawami. To rzeczywiście widać nie tylko w służbie zdrowia, ale we wszystkich polskich sprawach. Rzecz w tym, że gdy podejmuje się skrajnie ryzykowne decyzje w odniesieniu do służby zdrowia, nie chodzi już o wiarygodność. Chodzi o życie i zdrowie milionów Polaków. Mają oni prawo, święte prawo, domagać się, by było ono szanowane, nawet wtedy gdy jest to sprzeczne z zobowiązaniami czy innymi interesami partii rządzącej. Szpitale są po to, by leczyć, a nie po to, by osiągać zyski. Nikt nie ma też prawa bez wyraźnej zgody narodu oddawać sto miliardów z narodowego majątku. A konstytucja obowiązuje w całości, a nie tylko w tych częściach, które odpowiadają elitom reprezentowanym przez PO.