Mariola Grzegorek była przesłuchiwana jako świadek. Pracuje w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej. Według radomskiego prokuratora Mariusza Potery, podejrzenie korupcji w tej placówce jest jednym z wątków dużego śledztwa, którym objęto ponad sto szpitali w Polsce.

Reklama

Potera nie chciał ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że były wiceminister jest w kręgu zainteresowań radomskiej prokuratury. Nie chciał też odpowiedzieć na pytanie, czy prokuratura przygotowuje wniosek do sądu o uchylenie Grzegorkowi immunitetu poselskiego. Nie wykluczył dziś tego w Radiu ZET minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

"To sąd kapturowy nade mną" - mówił w TVN-owskim "Teraz my" wiceminister Grzegorek. Według niego, wszystkie zarzuty to pomówienia. Nigdy nie wziął łapówek od firm farmaceutycznych ani nie jeździł na darmowe wyjazdy. Nie korzystał też z biura podróży należącego do jednego z ludzi, którzy oskarżają go o korupcję. Dodaje jednak, że, by ułatwić pracę prokuraturze, zrzeknie się immunitetu.

Wiceminister Grzegorek mówi też, że jeden z ludzi, którzy go oskarżają - Andrzej G. - ma problemy z uzależnieniem od alkoholu, do tego prosił go, by wiceminister załatwił mu posadę.

"Dymisja jest potrzebna" - tak komentowała w "Teraz my" - pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją, Julia PItera. Według niej, po dymisji łatwiej będzie wyjaśnić sprawę.

Reklama

Nad losem byłego wiceministra, jak informuje "Rzeczpospolita", ma w środę debatować prezydium klubu PO. Jak dowiedział się dziennik, prezydium klubu chce zaprosić polityka na rozmowę, po której zapadnie decyzja o ewentualnym zawieszeniu Grzegorka w prawach członka.

Dziennikarze TVN oskarżają o korupcję sekretarza stanu w resorcie zdrowia Krzysztofa Grzegorka. To bliski współpracownik minister Kopacz, którego zadaniem jest m.in. reforma systemu opieki zdrowotnej. Prokuratorzy zajęli się przetargami w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej, gdzie Grzegorek pracował jako ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego. TVN twierdzi, że mógł on ustawić przetarg w zamian za łapówkę.

Reklama

Według prokuratury, przedstawiciele firmy Johnson&Johnson korumpowali lekarzy. Z ustaleń dziennikarzy TVN wynika, że to właśnie ta firma dostarczała sprzęt medyczny na oddział Grzegorka.

"Prokuratura zabrała pół samochodu dokumentów z lat 2000-2006" - zdradza autorom programu TVN "Kittel/Jabrzyk przedstawiają" pracownica szpitala.

Co na to wiceminister Grzegorek? "Żadnego przetargu w tym szpitalu nigdy nikt nie ustawiał" - mówi. Dziennikarze twierdzą jednak, że dotarli do trzech osób z firmy Johnson&Jonhnson, które przekonują, że 20 tysięcy było przeznaczone właśnie dla Grzegorka.

"Sądzę, że kłamią. Ja nie pamiętam, żeby ktokolwiek mi kiedykolwiek jakieś pieniądze wręczał. Ma pan wiedzę taką, której pan mieć nie powinien, dlatego że ma pan wiedzę z dokumentów z prokuratury" - odpowiada dziennikarzowi wiceminister.

Johnson&Johnson nie komentuje sprawy. Koncern wydał oświadczenie, w którym pisze: "Firma udziela odpowiedzi na wszelkie zapytania stosownych organów w związku z toczącym się postępowaniem. Ponieważ dochodzenie jest w toku, niewłaściwe byłoby dalsze komentowanie tej sprawy".

Śledczy nie zdradzają szczegółów, ale nie zaprzeczają, że ktoś w szpitalu w Skarżysku mógł brać łapówki.