Ćwiąkalski powiedział radiu RMF FM, które podało informację o wycofaniu zeznań przez Andrzeja G., że śledczy muszą ustalić, jakie były powody nagłej zmiany zdania świadka. Tym bardziej, że jego zeznania nie są jedynym dowodem mającym świadczyć przeciwko Krzysztofowi Grzegorkowi.

Reklama

"Oświadczam, że pomówiłem złośliwie i bezpodstawnie pana Krzysztofa Grzegorka o udział w aferze korupcyjnej. Oświadczam, że moje dotychczasowe zeznania, że Krzysztof Grzegorek otrzymywał pieniądze za moim pośrednictwem, nie polegają na prawdzie. Powodem, dla których pomówiłem pana Grzegorka, była chęć osobistej zemsty za moje niepowodzenia życiowe" - napisał w swoim oświadczeniu Andrzej G.

G. sugeruje także w swoim piśmie, że na treść jego zeznań wpływ miały również przesłuchujące go osoby, "sugerujące wręcz, co mam powiedzieć".

Krzysztof Grzegorek, były wiceminister i były poseł PO, nie jest zaskoczony zmianą zdania Andrzeja G. "Od początku byłem i jestem przekonany, że to wszystko była nieprawda" - mówi radiu RMF FM.

Andrzej G. to główny świadek w śledztwie przeciwko Grzegorkowi. Miał być pośrednikiem pomiędzy firmą farmaceutyczną a zdymisjonowanym wiceministrem zdrowia.

Grzegorek podał się do dymisji na początku czerwca. Prokuratura podejrzewa, że m.in. przyjął 30 tysięcy złotych łapówek za ustawienie przetargu, gdy kierował jednym z oddziałów szpitala w Skarżysku-Kamiennej. On sam twierdzi, że jest niewinny. W lipcu minister sprawiedliwości podpisał wniosek o uchylenie mu immunitetu poselskiego. Grzegorek sam się go zrzekł.