Zanim skażona woda dotrze do Europy, zostanie rozcieńczona w takim stopniu, że w zasadzie nie będzie stanowić zagrożenia dla krajów europejskich” i nie będzie miała „istotnego wpływu na państwa amerykańskie – ocenił naukowiec.

Stopień zagrożenia w okolicach Fukushimy jest jednak trudniejszy do przewidzenia. Zdaniem Szajerskiego należy się liczyć z możliwością skażenia sprowadzanych owoców morza złowionych w regionach zbliżonych do Fukushimy, dlatego produkty importowane należałoby badać pod kątem zawartości konkretnych izotopów, na przykład cezu Cs-137 czy strontu Sr-90.

Reklama

Fukushima jak Czarnobyl

Awaria elektrowni w Fukushimie z marca 2011 roku określana jest jako najpoważniejsza katastrofa nuklearna na świecie od czasu wypadku w Czarnobylu. Po ponad 10 latach od wypadku w Japonii wciąż trwa kosztowny proces usuwania szkód i radzenia sobie z radioaktywnymi substancjami.

Reklama

Plan spuszczenia do oceanu ponad miliona ton skażonej wody, zatwierdzony niedawno przez japoński rząd, wywołuje olbrzymie kontrowersje w Azji Wschodniej. Stanowczo protestują przeciwko niemu rządy Chin i Korei Płd., japońscy rybacy, wielu mieszkańców Fukushimy i niektóre organizacje pozarządowe, w tym japońskie biuro Greenpeace.

Krytycy zarzucali japońskim władzom, że próbują się pozbyć problemu w szybki i tani sposób, nie rozważając należycie innych możliwości. Szajerski ocenia, że każdy przypadek, gdy planuje się uwolnienie do środowiska znacznych ilości izotopów promieniotwórczych, powinien budzić niepokój i skłaniać do poszukiwania alternatyw.

Reklama

Jego zdaniem decyzja władz Japonii była jednak "racjonalna z ich punktu widzenia”, ponieważ zbiorniki w Fukushimie się przepełniają, a dostawianie kolejnych nie rozwiązałoby problemu, lecz tylko odłożyło go w czasie.

Jednocześnie wierzę, że jeśli proces uwolnienia dojdzie do skutku, wszystko przebiegnie z zachowaniem odpowiednich standardów i wymogów, zarówno japońskiego dozoru jądrowego, jak i wytycznych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) – ocenia Szajerski.

Obawy Greenpeace

Rząd w Tokio zapewnia, że proces będzie prowadzony powoli i ostrożnie, i nie spowoduje zagrożenia dla ludzi ani środowiska morskiego. Greenpeace twierdzi jednak, że uwolnienie skażonej wody to „zbrodnia przeciwko przyszłym pokoleniom”, a radioaktywne izotopy będą się utrzymywały przez tysiące lat.

W wodzie z Fukushimy znajduje się ponad 60 różnych izotopów promieniotwórczych o różnych czasach połowicznego rozpadu. Dla trytu wynosi on nieco ponad 12 lat, ale dla węgla C-14 już ponad 5700 lat, a jodu I-129 – około 16 mln lat.