ANNA MASŁOŃ: W napięciu obserwujemy negocjacje w sprawie budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. Tymczasem z Litwy płyną sygnały, że jeśli Waszyngton nie dojdzie do porozumienia z Warszawą, rozmowy podejmie Wilno. Prezydent Valdas Adamkus przyznał, że choć strona litewska nie podjęła negocjacji z Amerykanami, budowa tarczy na Litwie wzmocniłaby obronność kraju i regionu. Czy sądzi pan, że Litwa powinna rozpocząć rozmowy z USA?
VYTAUTAS LANDSBERGIS*: Mam nadzieję, że podpisana już przez Czechy umowa wejdzie w życie, a Polska dojdzie do porozumienia w USA i Litwa nie stanie przed problemem, czy i na jakich warunkach zgodzić się na budowę amerykańskiej tarczy. Oczywiście jednak z budowy tarczy na Litwie płynęłoby wiele korzyści dla naszego kraju. Skoro prezydent Adamkus zarzekał się, że rozmowy o tarczy nie są prowadzone, mogę tylko przypuszczać, że chciał w ten sposób uspokoić Moskwę. Teraz wypowiada się w innym nieco tonie, co rzeczywiście może sugerować, że Litwa jest otwarta na amerykańskie propozycje. Pytanie, kto zaczął: czy pierwsze było jakieś poufne zapytanie ze strony rosyjskiej na temat stanowiska Litwy, czy sondowanie sytuacji przez Amerykanów, czy wreszcie była to inicjatywa Adamkusa.
Czy Litwa, podobnie jak Polska, postawiłaby dodatkowe warunki dla budowy amerykańskiej tarczy?
Jeśli w jakimś kraju stacjonują wojska amerykańskie, oznacza to dla niego zwiększenie bezpieczeństwa. Ale to nie wystarcza. Polska chce wytargować więcej korzyści dla własnej armii - to zrozumiałe. Litwa zapewne też postawiłaby jakieś dodatkowe warunki - chodziłoby o pomoc materialną dla litewskiego wojska. Ale jak na razie rząd litewski nie chce konkurować z Polską, inicjować rozmowy czy sugerować, że negocjacje z Wilnem byłyby łatwiejsze niż te prowadzone z Warszawą.
A jak pan ocenia rozmowy prowadzone przez polski rząd?
Jeszcze nie jest przesądzone, że warunki stawiane przez stronę polską nie zostaną spełnione. Moim zdaniem tarcza może być zbudowana w Polsce, pytanie tylko, jakie dodatkowe korzyści uda się Polakom wytargować. Wydaje mi się, że już czas zastanowić się nad kompromisowym rozwiązaniem - warto, by Polska zrezygnowała z części swoich żądań, bo przecież budowa tarczy to sprawa kluczowa. Spełnienie przez USA dodatkowych warunków to sprawa drugorzędna. Uważam, że dla Polski ważniejsze jest, żeby tarcza antyrakietowa stanęła na jej terytorium, niż to, że zostaną zrealizowane wszystkie postulaty zaproponowane przez Warszawę.
Czy sama budowa tarczy to nie za mało? Przecież zabiegając o jej budowę, narażamy się Rosji?
Rosyjskiej reakcji nie można lekceważyć, tym bardziej że ma ona środki, by zemścić się za budowę tarczy. Pokazała to, ograniczając dostawy ropy do Czech. Szantaż energetyczny jest dość skuteczną bronią. Ale Rosja ma cały arsenał środków nacisku - potrafi zmobilizować siły prorosyjskie do protestów czy nawet wycelować rakiety w kraje, w których budowana jest tarcza, traktując jej jako wrogie. I nie ma to oczywiście znaczenia, że tarcza jest instalacją obronną, a nie ofensywną.
Skoro wielokrotnie zostało powtórzone, że tarcza ma chronić USA i Europę przed krajami rozbójnickimi, to skąd taka ostra reakcja Rosji?
Rosja zachowuje się trochę jak człowiek, któremu pali się grunt pod nogami - stara się zademonstrować swój sprzeciw wobec działań amerykańskich tak blisko jej terytorium. Ale dużo ważniejsze jest to, że Rosja jest żywo zainteresowana poszerzeniem swojej strefy wpływów na Zachód. Skoro posuwa się do zastraszania krajów ościennych, to znaczy, że tarcza w tej części Europy byłaby też utrudnieniem dla rosyjskiej ekspansji na Zachód. Ten ostry sprzeciw Rosji to dla mnie czytelny komunikat, że ma ona pomysły, by kontrolować tę część Europy.
Rosja jest więc realnym zagrożeniem i powinniśmy brać to pod uwagę, zanim ruszy budowa tarczy?
Jestem przeświadczony, że dla Rosji pretekstem może być budowa tarczy, ale jeśli będzie chciała realizować swoje plany, to może posłużyć się inną wymówką, by sabotować działania Polski, Czech czy Litwy. Jeśli nie będzie to tarcza, to takim pretekstem może stać się chociażby polityka wizowa.
Więc może nie powinniśmy dawać Rosji takiego pretekstu?
Wręcz przeciwnie. Jeśli negocjacje z Amerykanami zostaną przerwane, to Polska bardzo wiele straci. I to nie pod względem obronności, tylko w kwestii stosunków z Waszyngtonem. Ucierpi na tym wizerunek Polski. Zerwanie negocjacji zostanie odebrane jako przyznanie się do tego, że Warszawa jest zależna od Moskwy, że boi się rosyjskiej reakcji, że jest podatna na jej groźby. Dlatego raz jeszcze powtórzę, że Polska powinna moim zdaniem zgodzić się na mniej i doprowadzić do tego, że amerykańska tarcza stanie na jej terytorium.
A jeżeli okaże się, że Polska wycofuje się z rozmów i Litwa ma szansę na porozumienie z Amerykanami?
Wszystko zależy od Stanów - trochę za wcześnie na spekulacje. Jeżeli USA będą rozczarowane postawą Polski i będą szukać innych rozwiązań, to Litwa powinna przystąpić do negocjacji. Na pewno nie wolno nam przy tym zastanawiać się, jaka będzie reakcja Rosji - i Polska, i Litwa prowadzą niezależną od Moskwy politykę zagraniczną, a budowa tarczy w którymś z tych krajów leży w interesie całego regionu.
*Vytautas Landsbergis, były prezydent Litwy, eurodeputowany