Dziś do Warszawy przylatują zastępca sekretarza stanu John Rood i zastępca sekretarza obrony Daniel Fata. Mają uzgodnić ostatnie szczegóły porozumienia. "Spodziewam się, że podczas rokowań w środę i w czwartek osiągniemy porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie umowy o rozmieszczeniu na polskim terytorium elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej" - powiedział wczoraj DZIENNIKOWI wiceszef MON Stanisław Komorowski, który w imieniu resortu obrony prowadzi negocjacje z Amerykanami. "Sygnały docierające z Waszyngtonu świadczą bowiem o wyjściu Amerykanów naprzeciw polskim postulatom" - dodał.

Chodzi przede wszystkim o zgodę USA na przekazanie na stałe Polsce jednej baterii systemu obrony przeciwlotniczej Patriot i sprzedaż na korzystnych warunkach kolejnych pięciu. Amerykanie są też gotowi udzielić Polsce daleko idących gwarancji bezpieczeństwa. USA miałyby zobowiązać się do przyjścia Polsce z pomocą w sytuacji wszelkiego rodzaju zagrożenia, a nie tylko w razie ataku rakietowego.

"Dobre sygnały nadchodzące z Waszyngtonu dotyczą tego segmentu negocjacji, który jest dla nas priorytetem: stałej obecności Patriotów i dobrej współpracy z Amerykanami, aby wzmacniać obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową" - potwierdził wczoraj premier. I dodał, że postulat rządu dotyczący obecności na stałe amerykańskich żołnierzy i rakiet, których zadaniem byłaby obrona polskiego terytorium, "zostały przez Amerykanów poważnie potraktowane". "Po wydarzeniach na Kaukazie widać wyraźnie, że potrzebne są gwarancje bezpieczeństwa, które nie pozostawią Polski z gołą instalacją antyrakietową" - dodał szef rządu.

Sygnały o tym, że Biały Dom, Departament Stanu i Pentagon zdecydowały się przekazać Polsce baterie Patriotów zostały w ostatnich dniach nieoficjalnie przekazane polskiemu ambasadorowi w Waszyngtonie Robertowi Kupieckiemu. Przez wiele miesięcy Amerykanie nie chcieli spełnić tego postulatu w obawie, że doprowadzi to do napięcia z Rosją. Do zmiany zdania skłoniło ich usztywnienie stanowiska przez rząd Donalda Tuska w sytuacji, gdy kampania wyborcza w USA wchodzi już na ostatnią prostą. Prezydent Bush nie ma już czasu, by zwlekać z porozumieniem. Amerykanie poszli na ustępstwa także z powodu sytuacji w Gruzji. Po akcji na Kaukazie Rosja znalazła się w takiej izolacji na świecie, że jest mało prawdopodobne, by chciała doprowadzić do nowego kryzysu w stosunkach z USA z powodu budowy tarczy w Polsce. Ten moment Amerykanie postanowili wykorzystać, aby przekazać naszemu krajowi Patrioty.

W tej sytuacji do uzgodnienia pozostały już tylko szczegóły porozumienia o tarczy i polsko-amerykańskiej deklaracji. Jeśli, jak na to wszystko wskazuje, zostaną do czwartku ustalone, oba dokumenty podpiszą w najbliższych tygodniach szef MSZ Radosław Sikorski i sekretarz stanu Condoleezza Rice.

Dzisiejsze rokowania ma poprowadzić osobiście Sikorski, ale pod warunkiem że na czas wróci z misji w Gruzji i ze spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli. W przeciwnym razie zastąpi go Przemysław Grudziński, który na miejsce Witolda Waszczykowskiego został wczoraj mianowany głównym negocjatorem porozumienia z USA. W rozmowach, które późnym popołudniem mają się rozpocząć w budynku MSZ, weźmie też udział wiceminister Andrzej Kremer, który ma zadbać o prawne zapisy porozumienia.

Umowa o współpracy z USA w sprawie modernizacji polskiej armii ma być zawarta później: 26 sierpnia do Waszyngtonu leci wiceszef MON Stanisław Komorowski, by prowadzić w tej sprawie rokowania z Amerykanami.











Reklama