Treść jak treść, ale irytuje mnie łatwość, z jaką autor przesuwa granicę pojęcia "niewola pańszczyźniana", aby znaczyło ono to samo, co "niewolnictwo". W konsekwencji chłop staje się niewolnikiem, a właściciel folwarku właścicielem niewolników – wizja poruszająca, ale ahistoryczna. Wzdycham z boleścią, kiedy autor wskazuje na źródło z pewnego regionu Rzeczypospolitej szlacheckiej, aby zaraz potem zestawić je ze źródłem z innego – wyciągnięte w ten sposób wnioski są zwykle mylące, bo regiony dawnej Rzeczypospolitej są tak różne, jak dzisiaj Szkocja i Mołdawia.
Boczyć się na książkę zpowodu jej zawartości – jeszcze ujdzie. Boczyć się zpowodu jej czytelników, to, przyznają państwo, niezła przesada. Trudno idarmo, tak właśnie ze mną jest przy okazji lektury "Pańszczyzny" Kamila Janickiego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama