DGP: Jak skutecznie walczyć z kłamstwami Kremla?

Martyna Bildziukiewicz: Założenie, że kierowana przeze mnie instytucja - East Stratcom Task Force - poradzi sobie z problemem, jest błędne. Mój zespół jest częścią większego rozwiązania; my zajmujemy się manipulacjami Kremla, które uderzają w kraje unijnego Partnerstwa Wschodniego - to Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzja, Mołdawia, Ukraina, oraz państwa członkowskie UE. Dezinformacja pozostawia po sobie próżnię informacyjną, którą trzeba wypełnić wartościowymi oraz rzetelnymi wiadomościami. Dlatego pierwszym filarem naszej działalności jest informowanie o działalności UE w krajach Partnerstwa Wschodniego. Drugi filar to wspieranie niezależnych mediów na Wschodzie, a trzeci to bezpośrednia reakcja na dezinformację. Ta część naszej działalności jest najbardziej widoczna. Niejako wskazujemy palcem tego, kto kłamie i w jaki sposób to robi. Śledzimy dezinformację Kremla w ponad 20 językach, w tym w języku polskim, poszczególne przykłady publikujemy w bazie danych na stronie euvsdisinfo.eu. Tłumaczymy, na czym polega dany przypadek, wpisujemy go w szerszy kontekst i odpowiadamy na niego faktami. Na stronie EuvsDisinfo publikujemy też analizy, które tłumaczą techniki i narracje wykorzystywane przez machinę dezinformacyjną Kremla. Ta część strony tłumaczona jest także od niedawna na polski.
Jaka jest skala rosyjskiej działalności? Jak duże są fabryki trolli i jak wiele ich jest? Jesteście w stanie to oszacować?
Nie wiemy wszystkiego o tej działalności. Nasza baza danych, którą prowadzimy od sześciu lat, zawiera 13 tys. przypadków, przy czym przez pierwsze lata mieliśmy dużo mniejszy zasięg i nie monitorowaliśmy tylu języków, ile w tej chwili.
Reklama
Mówiąc „przypadek”, ma pani na myśli konkretny przykład manipulowania faktami?
Reklama
Tak. Przy czym czasami są to przypadki, które są powielane cały czas, a przynajmniej od kiedy w 2015 r. zaczęliśmy śledzić rosyjską dezinformację. Koronnym przykładem jest narracja dotycząca tego, że Krym był zawsze rosyjski i w 2014 r. po prostu wrócił do macierzy na drodze legalnego referendum. Są też przypadki, które pojawiają się w odpowiedzi na to, co się dzieje na świecie. Teraz widzimy wysyp kłamstw związanych z sytuacją na granicy UE z Białorusią. Dezinformacja potrafi wykorzystać konkretną sytuację, by manipulować - jednym z przykładów, choć nienowych, bo widzieliśmy go wcześniej, jest narracja dotycząca tego, że Rosja jest zagrożona, otoczona, wszyscy wokół niej są agresywni. I to ma być uzasadnieniem dla gromadzenia wojsk przy granicy z Ukrainą i tworzenia wrażenia - a być może więcej niż wrażenia - że przygotowywana jest interwencja zbrojna.