Kamiński rozmawiał w czwartek w Sejmie z dziennikarzami przy okazji posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. nacisków, przed którą miał zeznawać. Ostatecznie jednak do tego nie doszło, bo posłowie chcieli się jeszcze zapoznać z najnowszymi materiałami i przesłuchanie odłożono.
Były szef CBA mówił dziennikarzom, że analiza Biura, która trafiła do komisji śledczej badającej aferę hazardową, nie zawiera ustaleń CBA, ale jest dokumentem "z anonimowych pism i donosów", które do Biura zostały przekazane. "Nie mam złudzeń, że te pisma były inspirowane czy też wprost pisane przez tzw. lobby hazardowe" - powiedział Kamiński.
Z dokumentu wynika, że za projektem nowelizacji, którą w lecie 2006 r. do resortu finansów przekazał Przemysław Gosiewski (ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów), stały osoby związane z Totalizatorem Sportowym; beneficjentem zmian nie miał być jednak Totalizator, a współpracująca z nim firma GTech, która miała sprzedać mu sprzęt potrzebny do organizowania wideoloterii.
"Czekam na wezwanie przed komisję hazardową. Tam o wszystkim szeroko powiem" - oświadczył Kamiński, pytany, czy w czasie rządów PiS dochodziło do lobbingu w sprawie ustawy hazardowej. Jego zdaniem przy okazji prac komisji hazardowej odbywa się "ogromna manipulacja". "Jest ogromny problem, coś wydarzyło się bardzo złego dla państwa polskiego w ostatnich miesiącach - mówię o działaniach lobbystów (...), o działaniach ludzi skazanych za korupcję, takich jak Ryszard Sobiesiak - i w tym momencie została uruchomiona machina propagandowa, która ma odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw zasadniczych" - mówił były szef CBA.
Kamiński skrytykował też wyłączenie ze składu komisji hazardowej posłów PiS Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna. Pytany o notatkę z wiosny 2007 roku, w której przekazał Wassermannowi (wówczas koordynatorowi służb specjalnych) swoje uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej, powiedział, że to bzdura i pretekst służący do odwołania posła PiS.
Jednostronicowy dokument, w którym w maju 2007 ówczesny szef CBA opiniował dla koordynatora służb specjalnych projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, trafił do komisji śledczej w zeszłym tygodniu. W piśmie szefa CBA do Wassermanna jest m.in. propozycja zmiany redakcyjnej, by zawarte w projekcie nowelizacji zmian sformułowanie "cechy dokumentu" zastąpić "cechy jednoznacznie identyfikujące dokument". W dokumencie znalazł się również punkt brzmiący: "brak zapisu, który w swych założeniach miał spowodować obniżenie opodatkowania wideoloterii".
W swoim piśmie do Ministerstwa Finansów Wassermann wykorzystał uwagę Kamińskiego dotycząca "cech dokumentu", natomiast tej o opodatkowaniu wideoloterii nie zawarł. Fakt, że w 2007 roku Wassermann, a także Kempa jako ówczesna wiceminister sprawiedliwości, zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej PO wykorzystała jako uzasadnienie dla wyłączenia polityków PiS ze składu komisji hazardowej. Przedstawiciele Platformy argumentowali, że Kempa i Wassermann powinni zeznawać przed komisją jako świadkowie, bo brali udział w procesie legislacyjnym, którego badaniem zajmują się sejmowi śledczy.
Były szefa CBA komentował w czwartek, że sprawa opiniowania projektu zmian w ustawie hazardowej została wykorzystana jedynie jako pretekst, by wykluczyć z komisji Wassermanna. Nie odniósł się jednak do części swojego pisma, w której znalazło się zdanie dotyczące opodatkowania wideoloterii. Z kolei zdaniem zasiadającego w komisji hazardowej posła PO Jarosława Urbaniaka pismo Kamińskiego z uwagami do projektu zmian w ustawie hazardowej, a zwłaszcza zdanie o "braku zapisu, który w swych założeniach miał spowodować obniżenie opodatkowania wideoloterii", może świadczyć o próbie lobbingu.
"To zakrawa na lobby pana Kamińskiego. (...) Szef CBA pisze w swojej opinii do koordynatora służb specjalnych: <Co jest grane? Miała być obniżka opodatkowania na wideoloterie, a nie ma>" - komentował w rozmowie z PAP Urbaniak.
Według posła PO, Kamiński, jako szef CBA powinien analizować projekt ustawy tylko pod kątem tego, czy jego zapisy mogą otworzyć jakąś furtkę korupcyjną, a nie tego, jaki jest poziomu opodatkowania danej gry. Zdaniem Urbaniaka wygląda na to, że wcześniej było uzgodnione, iż ma być obniżka opodatkowania wideoloterii, a Kamiński wskazuje, że w przesłanym do niego projekcie nie ma takiego rozwiązania. "Dla mnie pan Kamiński wkracza w materię, która jego - jako szefa CBA - w ogóle nie powinna interesować" - ocenił Urbaniak.
Wassermann nie widzi natomiast nic złego w tym, że taki zapis znalazł się w piśmie ówczesnego szefa CBA do niego. "Zrobił analizę, stwierdził, że takiego przepisu nie ma" - powiedział PAP poseł PiS. Zaznaczył przy tym, że opiniowanie projektu nie rodzi obowiązku uwzględnienia uwag.
Jak tłumaczył, on sam nie przekazał dalej uwagi dotyczącej opodatkowania wideoloterii, bo "tego typu uwagi nie są oczekiwane od ministra koordynatora". Wassermann dodał, że on jako szef służb specjalnych nie konstruował przepisów ustawy, tylko badał, czy jej zapisy są bezpieczne dla państwa, czy nie. "Nie należy do szefa służb wchodzenie w ekonomiczne rozwiązania w ustawie. To jest wyłączna sfera ministra finansów" - oświadczył Wassermann.
Dodał, że cała sprawa przemawia za jego tezą, by Kamiński był jak najszybciej przesłuchany przez komisję hazardową.