Najwięcej emocji budził zakaz palenia w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych. "Jeśli ktoś prowadzi bar dla wegetarian, to nie zaprasza do niego mięsożerców, jeśli ktoś ma bar mleczny nie zaprasza tam na drinki, jeśli ktoś nie chce dymu, może nie chodzić do miejsc, gdzie palenie jest dopuszczalne" - przekonywali przeciwnicy zakazu palenia. "Obostrzenia są zbyt restrykcyjne, a kary zbyt wysokie" - tłumaczyli.
"Dyskusja nad szkodliwością biernego palenia nie ma sensu, to kwestia bezsporna. Nie można stawiać na szali zdrowia i życia oraz estetyki i źle pojętego liberalizmu" - odpowiadali zwolennicy zmian w prawie chroniących osoby niepalące.
Inicjatorzy zmian przypominali, że co roku z powodu palenia papierosów umiera w Polsce 70 tysięcy osób. W uzasadnieniu projektu zapisano, że codziennie zaczyna palić około 500 nieletnich, rocznie palenia próbuje około 180 tysięcy dzieci. Poważnym problemem - jak podkreślają twórcy projektu - jest tak zwane bierne palenie.
W Europie całkowity zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych obowiązuje w kilkunastu krajach, między innymi Irlandii, Norwegii, Włoszech, Szkocji, Szwecji, Słowenii, na Malcie i Litwie.
Ustawa, która przewiduje wprowadzenie zakazu palenia w miejscach publicznych, po wpisaniu do niej poprawek przyjętych przez sejmową komisję zdrowia, trafi teraz pod obrady Sejmu.