W obu przypadkach prokuratura nie znalazła żadnych dowodów, że popełniono przestępstwo. "Stwierdzenia Wałęsy i Niesiołowskiego nie noszą znamion czynu zabronionego" - oświadczyli śledczy.

Reklama

Czy to oznacza, że każdy może nazwać prezydenta durniem lub s...synem? Tak jak Lech Wałęsa, który w zeszłym roku najpierw mówił w telewizji, że "durnia mamy za prezydenta", a potem napisał na blogu, że to s...syn.

Po kilku miesiącach śledztwa prokuratorzy stwierdzili, że wypowiedzi Wałęsy nikogo nie obrażają. Podobnie jak słowa Stefana Niesiołowskiego. On prezydenta nazwał małym zakompleksionym człowiekiem.