Gosiewski pisze w liście do ministra sprawiedliwości, o spotkaniu Bronisława Komorowskiego z oficerem wojskowych służb specjalnych PRL Aleksandrem Lichockim i oficerem WSI Leszkiem Tobiaszem. Marszałek Sejmu zeznał, że Lichocki sugerował mu możliwość dotarcia do aneksu do raportu WSI, lub fragmentu dotyczącego jego osoby.
>>>Przeczytaj zeznania Komorowskiego na ten temat, które wyciekły z prokuratury
"Abstrahując w tym miejscu od dalszych informacji jakie marszałek Sejmu miał uzyskać od płka Lichockiego wiadomość, że jego nazwisko znajduje się w tzw. aneksie do raportu o WSI stanowiła już ujawnienie fragmentu treści ściśle tajnego dokumentu, więc zachodziło podejrzenie popełnienia przestępstwa, bądź to przez rozmówcę marszałka Sejmu, bądź to przez osoby które mu taką informację ujawniły" - podkreśla szef klubu PiS w liście do Ćwiąkalskiego.
Jego zdaniem, w tej sytuacji należy zbadać "czy marszałek Sejmu RP miał prawny obowiązek niezwłocznego zawiadomienia o tym prokuratora lub policji". "Zamiast tego, marszałek Sejmu RP przystał na propozycję płka Lichockiego (nielegalnego uzyskania informacji stanowiących tajemnicę państwową) i umówił się z nim w kwestii dalszych kontaktów" - dodaje Gosiewski.
Przewodniczący klubu PiS podkreśla, że nawet gdyby Komorowski jedynie chciał zdobyć dowody popełnienia przestępstwa to zachodzi przypuszczenie, iż przekroczył swoje uprawnienia zastępując powołane do tego służby i organy państwowe. W ocenie Gosiewskiego, Komorowski mógł nakłaniać do popełnienia przestępstwa.
"Dalsza część tzw. aneksu do raportu o WSI miała dopiero zostać zdobyta przez płka Lichockiego i mu przekazana; działając przy tym na szkodę interesu publicznego, jaką niewątpliwie spowodowałoby ujawnienie tajemnicy państwowej" - wyjaśnia Gosiewski.
Polityk PiS dodaje, że Komorowski nie zawiadomił prokuratury lub policji o tym, że Tobiasz poinformował go, iż ma dowody na korupcyjną działalność Komisji Weryfikacyjnej. "Umówił się natomiast na kolejne spotkanie z płk Tobiaszem, które odbyło się - jak zeznaje marszałek - dopiero 3 grudnia 2007 r. Po zaprezentowaniu kadru z taśmy wideo mającej stanowić dowód przestępstwa, marszałek Sejmu nakazuje mu zabrać przyniesione materiały (!), zapowiadając <wyjaśnienie tego z odpowiednimi organami>" - pisze Gosiewski.
>>>Więcej o wycieku aneksu do raportu WSI
Zaznacza jednocześnie, że mimo tego Komorowski nie zawiadamia policji lub prokuratury, tylko rozmawia Pawłem Grasiem oraz z ówczesnym Szefem SKW płk. Grzegorzem Reszką, a "po kilku dniach" z szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem.
"Mając na uwadze powyższe, zwracam się o podjęcie działań mających na celu ustalenie czy wobec przywołanych okoliczności nie doszło do naruszenia prawa w niniejszej sprawie" - czytamy w liście Gosiewskiego do ministra sprawiedliwości.