Zdaniem Borusewicza, Religa jako poseł nie mógł występować w imieniu prezydenta, bo jest to sprzeczne z konstytucją. Podobnie uważał marszałek Sejmu Bronisław Komorwski."Poseł i senator są reprezentantami narodu, więc jest pytanie czy można reprezentować naród a jednocześnie władzę wykonawczą. Wydaje się, że nie" - twierdził Komorowski.

Reklama

Do reprezentowania w pracach Senatu nad wnioskiem o referendum w sprawie ochrony zdrowia Senacie upoważnił Religę prezydent Lech Kaczyński. Marszałek nie zgodził się na to. Powołał się na artykuł konstytucji mówiący, że wykonywanie przez posła obowiązków pełnomocnika prezydenta łamie ustawę zasadniczą przez to, że jest rozumiane jako zatrudnienie w Kancelarii Prezydenta.

"Ubolewam, że akurat sprawa dotyczy pana Religi i nie jest to ocena jego kompetencji ani jego działalności, ale jest to sytuacja, w której marszałek Senatu musi zająć stanowisko" - podkreślił Borusewicz.

Szef Kancelarii Prezydenta Piotra Kownacki, uznał zarzuty marszałka za "absurdalne". Zdaniem prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, brak zgody Borusewicza, aby Religa reprezentował prezydenta, jest wyrazem "złośliwości i politycznej małości" marszałka Senatu. Jeszcze przed debatą w Senacie Kamiński mówił dziennikarzom, że nie wyobraża sobie, aby doszło do tak "haniebnego skandalu", jakim byłoby "niedopuszczenie do głosu reprezentanta prezydenta w Senacie".

"Szanuję posła Religę, szanuję Prezydenta, ale ponad nimi jest prawo" - ripostował Borusewicz.

Senatorowie PiS Piotr Andrzejewski oraz Ryszard Bender złożyli wniosek o udzielenie głosu profesorowi Relidze. Borusewicz odmówił jednak poddania wniosku pod głosowanie. Klub senacki PiS zapowiedział, że wystosuje do marszałka protest wobec jego decyzji w sprawie Religi i nadal będzie domagał się, by były minister zdrowia reprezentował w Senacie prezydenta.