"Budujemy" - te słowa usłyszeliśmy od ministra sportu Mirosława Drzewieckiego zaledwie kilkadziesiąt minut po tym, jak dowiedział się o inicjatywie zbudowania boiska dla polskiej młodzieży mieszkającej we Lwowie. "Myślę, że już za rok będę mógł zaprosić na jego otwarcie, warto, by ci młodzi ludzie, którzy tam grają z orłem na piersiach, mieli swój kawałek Polski" - podkreśla Drzewiecki.

Reklama

>>>Rzuciliśmy piłkarskie wyzwanie Ukrainie

W styczniu, gdy we Lwowie polski konsul Grzegorz Opaliński reaktywował Pogoń, o własnym boisku nikt nawet nie marzył. Drużyna grała w szkolnych halach, później zaczęła wynajmować boisko od miejscowego Dynama.

Tak pewnie byłoby i dalej, a o tym, że najstarsza Polska drużyna znów wybiegła na murawę, tu w Polsce mało by kto wiedział. Po serii artykułów dotyczących przygotowań do Euro 2012 na Ukrainie grupa posłów z sejmowej komisji sportu postanowiła na własne oczy zobaczyć, jak posuwają się prace. Parlamentarzyści ruszyli więc do Lwowa, a tam w konsulacie przedstawiono im grupę młodych chłopaków, którzy z orzełkami na piersiach grają w piłkę. To właśnie zawodnicy Pogoni Lwów.

Reklama

>>>Ukraina przyspiesza przygotowania do Euro

"To niesamowite, prawdziwa polska drużyna tyle kilometrów od ojczyzny. Gdy z pasją opowiadali nam o swoich treningach, o tym, co chcą robić, łezka w oku nam się zakręciła" - emocjonuje się Adam Hofman z PiS. "Tym chłopakom za to, że wciąż pamiętają o swoich korzeniach, to boisko się po prostu należy, zwłaszcza teraz, gdy razem z Ukrainą przygotowujemy Euro 2012" - dodaje Ireneusz Raś z PO.

I właśnie tak, ponad politycznymi podziałami, podczas spotkania z zawodnikami tej drużyny powstał pomysł zbudowania im boiska orlika. "To boisko bardzo nam się tu przyda" - mówi konsul Opaliński i dodaje, że nie tylko o sport mu chodzi. "Mam nadzieję, że dzięki niemu uda się zaktywizować ukraińską Polonię do działania" - podkreśla konsul.

Reklama

Siłą Pogoni na pewno będzie jej historia. Zawsze była ona klubem szczególnym, w którym nie tylko o grę w piłkę chodziło. Klub miał znaczenie również polityczno-patriotyczne. Tak było choćby w 1920 r., kiedy przed plebiscytem mającym zadecydować o przyszłości Śląska rozegrała tam pokazowy mecz. Lwowiacy pokonali wówczas 3:2 niemieckiego mistrza Bytomia - Beuthen 09.

Niektórzy kibice warszawskiej Legii na pewno pamiętają też, że jeszcze kilkanaście lat temu na stadionie przy Łazienkowskiej było miejsce, na którym nikt nie siadał. Czasem pojawiał się tam tylko miły skromny starszy pan. To Wacław Kuchar, największa legenda lwowskiego klubu. To on w 1926 r., gdy "Przegląd Sportowy" organizował po raz pierwszy plebiscyt na najlepszego polskiego sportowca, sięgnął po ten tytuł. "Kuchar z równym powodzeniem i mistrzostwem uprawiał nie tylko piłkę nożną, ale i lekkoatletykę, łyżwiarstwo szybkie, jeździł też na nartach. Był sportowym omnibusem. Miał zdolności i charakter" - wspomina Andrzej Gowarzewski, dziennikarz sportowy, znawca i historyk piłki nożnej. Kuchar po wojnie został trenerem piłkarskiej reprezentacji Polski, a później Legii Warszawa, choć w czasach stalinowskich właśnie za grę w lwowskim klubie został odsunięty od prowadzenia Legii, która stała się oczkiem w głowie ówczesnych władz. Własne miejsce na trybunie i uznanie kibiców miał jednak do samej śmierci.

"Historia tego klubu to historia polskiej piłki" - zapewnia Gowarzewski i dodaje, że choćby za to orlik lwowiakom się należy. Także członkowie komisji sportu podkreślają, że orlik we Lwowie będzie miał z pewnością także wymiar symboliczny. "To będzie taki nowoczesny pomnik Orląt Lwowskich, przecież zawodnicy Pogoni często są w tym samym wieku jak ci, którzy walczyli tu o polskość" - podkreśla Hofman.