Podejrzany nie wyjdzie na wolność. "Warszawski sąd poparł nasze argumenty" - cieszy się Zbigniew Niemczyk, p.o. wiceszefa gdańskiej prokuratury apelacyjnej.
Jackowi K., byłemu przyjacielowi i wspólnikowi w interesach Krzysztofa Olewnika, gdańska prokuratura zarzuciła, że razem z gangsterami Wojciechem Franiewskim i Sławomirem Kościukiem porwał i więził Krzysztofa Olewnika. Obaj bandyci już nie żyją. "Jacek K. jest teraz jedynym żyjącym członkiem grupy przestępców, który zna całą prawdę o porwaniu" - uważa mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników.
>>>Podejrzany w sprawie Olewnika na wolności
Warszawscy sędziowie zmienili decyzję Sądu Okręgowego w Płocku. Pięć dni temu sędzia Dariusz Wysocki nie zgodził się z wnioskiem prokuratorów o przedłużenie aresztu Jackowi K. Prokuratura odwołała się od tej decyzji. "Mieliśmy nowe dowody. Jacek K. po wyjściu z aresztu mógł sprowadzać śledztwo na fałszywe tropy" - mówi prokurator Niemczyk. Sędziowie z warszawskiej apelacji aresztowali Jacka K. na kolejne trzy miesiące, do 11 sierpnia.
Prokuratura podkreśla, że już po aresztowaniu Jacka K. zdobyła nowe dowody przeciw niemu. Mężczyzna, siedząc w areszcie, próbował docierać do świadków i przekonywać ich do składania korzystnych dla niego zeznań. Tworzył fałszywe alibi. Grafolodzy potwierdzili autentyczność jego notatek, w których opisywał stan zdrowia Olewnika, gdy ten był już więziony. O roli Jacka K. w porwaniu opowiedział także jeden ze świadków koronnych, który był członkiem grupy porywającej bogatych ludzi.
"W pewnym momencie sędzia pisze, że Jacek K. znał gangsterów i mógł grać na dwa fronty z porywaczami Krzysztofa Olewnika i z jego rodziną, od której mógł żądać pieniędzy. Sędzia więc stwierdza, że Jacek K. mógł popełnić przestępstwo, a mimo to nie decyduje się na areszt" - dziwi się znany adwokat Jacek Kondracki.
Co jkeszcze znalazło się w uzasadnieniu płockiego sądu, do którego dotarł DZIENNIK? Oto pytania ważne dla sprawy i odpowiedzi, które zawiera ten dokument:
• Czy to prawdopodobne, że Jacek K. brał udział w porwaniu swojego przyjaciela?
Zdaniem sędziego nie. Stwierdza on, że dowody prokuratury "uprawdopodobniają", że Jacek K. popełnił przestępstwo i wziął udział w porwaniu Krzysztofa Olewnika. Ale dowodzi, że "wysokość tego prawdopodobieństwa" nie może być "w wystarczającym stopniu potwierdzona". Sędzia stwierdza, że tego "prawdopodobieństwa nie można aktualnie uznawać za przeważające nad innymi prawdopodobnymi scenariuszami wydarzeń z udziałem Jacka K. (...)". I dlatego nie można go aresztować.
• Czy spotkania z porywaczami to mocny dowód?
Nie. Co prawda sędzia przyznaje, że Jacek K. bywał w towarzystwie osób "mających lub mogących mieć związek" z porwaniem Olewnika. "Okoliczności te świadczą o zainteresowaniu i zaangażowaniu Jacka K. w sprawę uprowadzenia Krzysztofa Olewnika, jak i o utrzymywaniu kontaktów z osobami z kręgu sprawców bądź z kręgu podejrzeń o współudział w uprowadzeniu" - pisze sędzia. Ale to jego zdaniem wcale nie znaczy, że Jacek K. pomagał w porwaniu swojego byłego przyjaciela.
• Jacek K. nie wziął udziału w porwaniu, tylko chciał wyciągnąć pieniądze?
Tak twierdzi sędzia. Argumentuje, że Jacek K., kontaktując się z gangsterami, którzy porwali Olewnika, liczył na "własną, określoną korzyść". I to było "zasadniczym lub współistniejącym motywem kontaktów Jacka K. ze światem przestępczym". Wiele osób wyłudziło od Olewników pieniądze za pomoc w odnalezieniu ich syna i "starało się prowadzić własną grę". Sędzia dochodzi więc do wniosku, że "prawdopodobne jest zatem i to, że Jacek K. mógł prowadzić grę na dwa fronty".
• Nie tylko Jacek K. miał kontakty z gangsterami, więc to nie on stał za porwaniem?
To kolejna hipoteza sędziego. Przypomina on, że w otoczeniu rodziny Olewników miało miejsce "wzajemne przenikanie się świata biznesu i przestępczości zorganizowanej, służb specjalnych, aparatu ścigania, a także polityki". Dodaje, że świadczy o tym "lista osób goszczących w poczęstunku odbywającym się w domu Krzysztofa Olewnika, po którym nastąpiło jego uprowadzenie". Sędzia w końcu stwierdza: "Spośród tych osób nie tylko Jacek K. miał kontakty z gangsterami".
• Nie można przesłuchać głównego świadka, więc nie można aresztować Jacka K.?
Chodzi o nieżyjącego już Piotra Skwarskiego. To jeden z członków grupy Wojciecha Franiewskiego i Sławomira Kościuka, głównych porywaczy i zabójców Krzysztofa Olewnika. Skwarski rozpoznał na wspólnym zdjęciu Jacka K. i Kościuka. Sędzia chciałby jednak "bezpośrednio poznać to źródło dowodowe", ale to niemożliwe, "bo świadek nie żyje".
• To nieważne, że na wolności Jacek K. będzie wpływał na świadków?
Dla sędziego - nieważne. Bowiem dowody prokuratury są za słabe, by dalej trzymać Jacka K. w areszcie. Sędzia pisze: "Zebrane dowody wskazują na prawdopodobieństwo popełnienia przez Jacka K. zarzucanych czynów w stopniu nie na tyle wysokim, by pozwalało to na przetrzymywanie podejrzanego w areszcie, co zwalnia od oceny, czy istnieje obawa matactwa lub innych poważnych aktów procesowej destrukcji".
• Czy są jakiekolwiek powody, by aresztować Jacka K.?
"Nie ma zatem przeważających, sensownych argumentów, które przemawiałyby za trzymaniem obecnie Jacka K. w areszcie" - twierdzi sędzia. I tak kończy swój wywód: "Zdecydowanie lepiej będzie pozbawić go wolności dopiero wtedy, ale i tylko wtedy, jeżeli ostatecznie okazałoby się, że na to z całą pewnością zasłużył".
p
Sędzia Dariusz Wysocki z Płocka w poniedziałek chciał wypuścić Jacka K. z aresztu. Uzasadnienie jego decyzji pokazaliśmy Kazimierzowi Olejnikowi, byłemu zastępcy prokuratora generalnego. Znany oskarżyciel nie zostawił suchej nitki na decyzji sędziego z Płocka:
"Sędzia podjął wysoce kontrowersyjną decyzję. Zachował się tak, jakby to już był proces, na którym orzeka się o winie Jacka K. A przecież sędzia miał tylko ocenić, czy są wystarczające powody do przedłużenia aresztu. Zgodnie z polskim prawem prokuratura przed sądem musi tylko uprawdopodobnić, że podejrzany popełnił przestępstwo. I to wystarczy, by sąd zastosował areszt. W tym przypadku sędzia sam przyznał, że popełnienie przestępstwa przez Jacka K. jest uprawdopodobnione. Powinien więc go aresztować. Nie rozumiem dlaczego tego nie zrobił. Bardzo mnie też dziwi, dlaczego sędzia tak mocno stanął po stronie podejrzanego. Zupełnie zapomniał, że istnieje coś takiego jak interes pokrzywdzonego, czyli rodziny Krzysztofa Olewnika oraz interes wymiaru sprawiedliwości! To było makabryczne porwanie, tragiczna śmierć. A sąd wypuszczając głównego podejrzanego z aresztu nie dał nawet szansy prokuratorowi, by w tej najwyższego kalibru sprawie mógł dokończyć śledztwo. Tylko zachował się tak, jakby wniosek o przedłużenie aresztu był już gotowym aktem oskarżenia."