Złoty po raz pierwszy od wielu miesięcy nie naśladował wczoraj słabnącego forinta. Czy Polsce udało się uciec od zbitki słownej Europa Środkowo-wschodnia i odzyskać zaufanie na rynku finansowym? - zapytali dziennikarze "Sygnałów dnia" profesora Leszka Balcerowicza.
"Udało nam się znacznie wcześniej i to nie w ocenie mediów, ale rynku. My płacimy za zaciągnięte długi, sprzedając obligacje 10-letnie na 6,32 procentu, Niemcy zaledwie 3,03, ale Węgrzy aż 11,27 procent. Dlaczego? Bo Węgrzy, jak to się u nas mówi, pobudzali gospodarkę i zwiększali dług publiczny. Dorobili się przez to sytuacji, gdy stoją na krawędzi... Przykład węgierski jest dla nas niezwykle ważny, żeby wiedzieć, w którą stronę nie iść" - mówił Balcerowicz, robiąc tym samym mocną aluzję do planów gospodarczych PiS, które mówi o pobudzaniu gospodarki.
Balcerowicz zastrzega, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy forint wciąż będzie tracił, a złoty zacznie zyskiwać. "Ale im mniejszy będzie dług publiczny, tym mniejsza szansa na osłabienie złotego" - mówi Balcerowicz.