Janusz Palikot apelował wczoraj o interwencję w sprawie lubelskich policjantów podejrzanych o gwałt i molestowanie seksualne. Wystąpił, trzymając w jednej ręce silikonowego penisa, a w drugiej pistolet. "To są rzeczywiste symbole prawa i sprawiedliwości dzisiaj w Polsce i to są symbole policji w Lublinie" - mówił Palikot.
To wystąpienie oburzyło jego kolegów z Platformy Obywatelskiej. Dziś kierownictwo partii wezwało go na dywanik i zakazało podobnych ekscesów. Nie wiadomo jednak, co się stanie, gdy poseł nie podporządkuje się "sugestiom".
Poseł Palikot nie chciał komentować sprawy. "Jestem w żałobie po śmierci pani Blidy" - powiedział.
O pośle było już głośno, gdy złożył wniosek o usunięcie z partii posła Jana Rokity. Uwagę mediów przykuł również, kiedy na niedawnej warszawskiej konferencji PO powiedział, że priorytetem Platformy powinna być "obrona gejów, Żydów i ludzi z SLD". Założył nawet koszulkę z napisem - "Jestem z SLD" i "Jestem gejem".
"Każdy ma swojego Palikota" - bagatelizował wówczas sprawę szef PO Donald Tusk.