To nieracjonalne i śmiertelnie niebezpieczne. Można stracić życie przy jednym fałszywym ruchu, choćby wyciągając świeży ręcznik. Czy Barbara Blida bała się czegoś? Prowadziła rozległe interesy. Nie można wykluczyć, że zaszła komuś za skórę, że ten ktoś jej groził. Jednak nikt z jej znajomych o niczym takim nie mówi.
A może zamożne małżeństwo obawiało się zwykłych bandytów? Była pani minister miała przecież złe doświadczenia z przeszłości - uzbrojeni bandyci strzelali do niej kiedyś na trasie katowickiej, by ukraść jej luksusowy samochód.
Jest jeszcze jedna wersja, chętnie podnoszona przez jej kolegów z SLD - Blida została zaszczuta przez ABW. Widziała, jak wyglądał po wyjściu z wielomiesięcznego aresztu Andrzej Pęczak. Wszechmocny baron SLD z Łodzi jest dziś strzępem człowieka - schorowanym, opuszczonym przez bliskich, pozbawionym pieniędzy. Blida musiała też widzieć w telewizyjnych dziennikach swoją partyjną koleżankę Aleksandrę Jakubowską. Lwica lewicy skuta kajdankami, rozczochrana, w dresach wsiadała do więźniarki. Być może Blida bała się takiego losu? Wiedziała, że jej koleżanka, śląska Alexis, obciąża ją w prokuraturze. Ale czy to dlatego odbezpieczyła broń i czekała, aż przyjdą do niej faceci w kominiarkach?
Zastanówmy się, czy taka wersja trzyma się kupy. Barbara Blida zastrzeliła się kilkanaście minut po wejściu ABW do jej domu. Nie mogła więc wiedzieć, jakie są przeciw niej dowody. Czekała na adwokata. Negocjacje na progu domu, sprawdzanie prokuratorskich nakazów rewizji i dzwonienie po mecenasa przypominały raczej przygotowania do solidnej obrony, a nie do samobójczej kapitulacji.
Wczoraj przez cały dzień docierały do nas sygnały, że wydarzenia w łazience państwa Blidów nie wyglądały tak, jak przedstawia je ABW. Podobno doszło tam do szamotaniny między funkcjonariuszką ABW a byłą poseł. W trakcie zamieszania Blida miała wyciągnąć pistolet - bo najpierw o takiej broni informowano - z kabury agentki. Wtedy padł feralny strzał. Prokuratorzy stanowczo zaprzeczają tej wersji wydarzeń. Taki scenariusz jest rzeczywiście mało prawdopodobny. Blida musiałaby bowiem wygrać pojedynek z doświadczoną funkcjonariuszką służb, zabrać jej broń, odbezpieczyć i wystrzelić. Jednak i to trzeba zbadać. Choćby dlatego, że ABW kręci w sprawie wczorajszych wydarzeń. Magdalena Stańczyk, rzeczniczka służby, zapewniała, że nie ma operacyjnego nagrania z wejścia do domu. Zbigniew Wassermann mówił, że taśma jest i pomoże dociec prawdy.
Ale jest jeszcze najważniejsze pytanie. Jak to się stało, że ABW nie wiedziała o broni, którą miała Blida? Oficjalna wersja głosi, że oficerowie ABW przed wejściem zapytali byłą poseł, czy ma broń. Ta zaprzeczyła i wszyscy przeszli nad tym do porządku dziennego. Problem w tym, że Blida miała broń kupioną legalnie i zarejestrowaną na policji. Taka broń może znajdować się w trzech miejscach: w magazynie policyjnym, w klubie strzeleckim albo u właściciela. Zza biurka można sprawdzić, że rewolwer nie został zdany na policję ani do klubu.
ABW idąc po Blidę, nie sprawdziła więc podstawowej i najprostszej rzeczy. Skończyło się kompromitacją i tragedią. Ile jeszcze popełniono błędów? Ilu tajemnic jeszcze nie odkryliśmy?
To nie była zwykła śmierć. W przedziwnych okolicznościach zginęła wieloletnia posłanka, była minister. Osoba, która przez lata miała wpływ na życie polityczne i gospodarcze kraju. W tej sprawie nie może być żadnych znaków zapytania. Śmierć Barbary Blidy musi zostać wyjaśniona do samego końca.
Śmierć Barbary Blidy to jedno z najbardziej tajemniczych wydarzeń ostatnich lat. Dlaczego kobieta sukcesu, była minister, sięga po broń i strzela sobie w serce? Dlaczego funkcjonariusze ABW nie wiedzą, że Blida ma w domu rewolwer? Czemu zamożne małżeństwo trzyma go w bieliźniarce? - pyta DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama