Esbecy usilnie namawiali Adama Jamroza, żeby podczas swojego stażu w placówce Polskiej Akademii Nauk w Paryżu, oprócz pracy naukowej, zajmował się też szpiegowaniem dla wywiadu. Jednak - jak pisze sam oficer PRL, który z nim rozmawiał - Jamróz odmówił, bo miał skrupuły, a poza tym chciał zajmować się tylko swoimi badaniami. Mimo to dostał kryptonim Ladro.

Porucznik Dudek pisze w notatce służbowej z 28 września 1977 roku: "Ponieważ na moje argumenty ponownie przedstawił zahamowania natury moralnej, postanowiłem odstąpić od kontynuowania tych kwestii, proponując mu jednocześnie możliwość następnego spotkania".

Ale również w trakcie kolejnej rozmowy - tydzień później - Adam Jamroz nie dał się przekonać. Porucznik Dudek zanotował 12 października 1977 roku: "Podobnie jak przed tygodniem, na kontakt pod żadną postacią nie chciał się zgodzić. Argumentował dużym zaabsorbowaniem w pracy naukowej, co - według niego - nie da się pogodzić z innymi obowiązkami w tym czasie".

Adam Jamroz zobowiązał się jednak do napisania obszernego opracowania na temat francuskiej polityki, już po swoim powrocie do Polski. Ale nie przydał się zanadto Służbie Bezpieczeństwa. W raporcie z 30 października 1978 roku już nie porucznik, a kapitan Dudek (po awansie) napisał: "Przedstawione przez <Ladro> prognozy przyszłości politycznej lewicy francuskiej przedstawiają znikomą wartość operacyjną. Znane są między innymi z publikacji prasowych".

Kapitan Dudek kończy sugestią, że szkoda czasu na dalsze spotkania z Adamem Jamrozem: "Biorąc pod uwagę wynik konsultacji z Naczelnikiem Wydz. III Dep. I odnośnie nikłej wartości materiałów przywiezionych przez <Ladro>, brak perspektyw dalszych wyjazdów za granicę oraz jego stosunek do współpracy z nami proponuję zakończyć współpracę i sprawę złożyć do archiwum".