To tytuł komentarza Bronisława Wildsteina. Pisze on, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego nie była niespodzianką. "Obecna sytuacja domaga się nowego rozwiązania prawnego" - podkreśla Wildstein. Jego zdaniem, najlepsze byłoby upublicznienie akt, ale z wykreślonymi informacjami dotyczących spraw intymnych.
"Pełna jawność uniemożliwiłaby grę teczkami, szantaże, przecieki i temu podobne działania. Upublicznienie archiwów IPN oddałoby społeczeństwu jego własność, gdyż materiały te stanowią najpełniejszy zasób wiedzy o komunistycznej Polsce. Byłby to wstrząs, ale wstrząs ozdrowieńczy. Doprowadzi pewnie do przewartościowania wielu postaci i środowisk, ale oznaczać będzie to jedynie, że obecnie istniejące hierarchie ufundowane zostały na fałszu" - pisze Wildstein.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" pisze o wyroku Trybunału w zupełnie innym tonie. Jarosław Kurski pisze, że sędziowie zmasakrowali ustawę lustracyjną. Ale wcale się tym nie martwi. "Przebieg rozprawy potwierdził, że PiS chciał rządzić za pomocą teczek. Użył ich nawet przeciw sędziom Trybunału. Bezskutecznie. Trybunał udzielił władzy surowej lekcji praworządności. Pokazał na czym polega różnica między prawem a zemstą, między oczyszczeniem a odwetem - pisze Kurski.
"Trybunał posłał bubel dekady do kosza" - to tytuł z "Życia Warszawy". Krzysztof Szwałek ma wiele pretensji do PiS. "Mogłem mieć nadzieję, że PiS tak swoje dziecko wypieści, by podniesiona na nie ręka każdemu więdła. Niestety, PiS tę sprawę kompletnie zlekceważyło. Prace nad ustawą w Sejmie partia ta powierzyła amatorom i zapomniała, by patrzeć im na ręce" - pisze komentator gazety.
Trybunał Konstytucyjny zakwestionował kilkadziesiąt przepisów ustawy lustracyjnej. Niezgodny z konstytucją jest m.in. wzór oświadczenia lustracyjnego. Jednak szef Trybunału, Jerzy Stępień uważa, że jest ona "do wykonania". Posłowie nie zdecydowali jeszcze czy będą poprawiać ustawę, czy napiszą nową.