Wszystko z powodu niskiej frekwencji. Ostatecznie wyniosła ona 22,35 proc., wobec wymaganych 25 proc.

W wyborach samorządowych najwięcej - bo 12 - mandatów zdobyło PiS. PO będzie miała radnych 7, PSL - 5, a Samoobrona i komitet Lewica i Demokraci - po 3 mandaty.

Reklama

Nierozstrzygnięty pozostaje jednak los Doliny Rospudy. Czy będzie miało to wpływ na rozpoczęcie prac budowlanych? Wicemarszałek Sejmu i lider PiS na Podlasiu Krzysztof Putra nie ma wątpliwości. "Natura nie może być religią. Wybierając ekologię, skazalibyśmy się na opóźnienia, na które Polski nie stać" - mówi.

Obrońcy przyrody obawiają się więc, że buldożery mogą wjechać do Doliny już 1 sierpnia. Tego dnia kończy się bowiem okres lęgowy ptaków. Czy będą protestować?

"Tak, będziemy w Dolinie Rospudy bronić naszych racji do skutku" - zapewnia Maciej Muskat, dyrektor polskiego oddziału Greenpeace. Ekolodzy przypominają, że budowa obwodnicy przez Dolinę Rospudy będzie złamaniem prawa, bo w kwietniu Komisja Europejska uznała, że Dolina jest chroniona unijnym programem "Natura 2000". I referendum - nawet gdyby okazało się ważne - niczego nie zmienia.

"Szanujemy demokratyczne procedury, ale nie można poprzez referendum omijać prawa europejskiego" - odpowiada Barbara Helfferich, rzeczniczka komisarza UE ds. środowiska.

Skarga na polski rząd złożona w tej sprawie przez Komisję Europejską miesiąc temu trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Wyrok Trybunału może zapaść najpóźniej w połowie 2008 roku. Dlatego ekolodzy obawiają się, że budowa może ruszyć już wkrótce, tak aby zdążyć przed wydaniem wyroku. Te obawy podsyca Putra, który podkreśla wprawdzie, że PiS nie będzie łamało prawa, ale - jak mówi - inwestycja już została rozpoczęta na pozostałych, niebudzących sporu odcinkach planowanej drogi. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak ma też nadzieję, że argumentem w sporze z Komisją mogą być głosy tych, którzy opowiedzieli się za budową obwodnicy.

"Za pomocą referendum nie można kwestionować wyroku sądu" - protestuje prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista. Popiera go prof. Jan Barcz, ekspert prawa europejskiego, który twierdzi, że wynik referendum - nawet jeśli będzie wystarczająca frekwencja - nie będzie miał żadnego znaczenia dla wyroku Trybunału. Podobnie uważają ekolodzy. "To referendum w każdym wypadku nie znaczy więcej niż sondaż opinii" - twierdzi Maciej Muskat.

Organizacje ekologiczne liczą, że nieuchronnie przedłużanie sporu wzmocni międzynarodową presję na rząd. Tym bardziej że oprócz Rospudy może dojść do kolejnych protestów - m.in. przy próbie rozbudowy kolejki górskiej w Tatrzańskim Parku Narodowym czy przekopaniu kanału przez Mierzeję Wiślaną.