Do NIK wybiera się też obecna szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbieta Kruk i były wojewoda warmińsko-mazurski Adam Supeł. Oboje będą wiceprezesami.
Prezesura NIK to ostatnie ważne stanowisko, które zostało do obsadzenia w tej kadencji Sejmu. Funkcja jest ponętna, bo trwa aż sześć lat i dopiero posłowie następnej kadencji będą mogli zdecydować o zmianie na tym stanowisku.
Według ustaleń DZIENNIKA to miejsce jest już zaklepane dla Wojciecha Jasińskiego. Obecny minister skarbu cieszy się głębokim zaufaniem i prezydenta i premiera.
NIK nie jest mu też obca. Pracował tam, gdy prezesem Izby był właśnie Lech Kaczyński - Jasiński kierował najważniejszą delegaturą - warszawską. Potem do 1997 r. był dyrektorem zespołu finansów i budżetu, a następnie dyrektorem Departamentu Budżetu Państwa w NIK.
Jasińskiego z Kaczyńskimi oprócz zaufania łączy też wieloletnia przyjaźń. Studiował z nimi prawo na UW. Zawsze obejmował stanowiska tam, gdzie pojawiali się bracia. Po NIK przyszła kolej na Ministerstwo Sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, gdzie był jednym z zastępców obecnego prezydenta.
Potem był posłem. W tej kadencji najpierw szefował sejmowej komisji finansów, a potem zastąpił Andrzeja Mikosza w resorcie skarbu. Nie udało nam się wczoraj uzyskać komentarza samego ministra. Jeden z jego najbliższych współpracowników przyznał tylko, że "takie plotki się pojawiają i to z dobrych źródeł".
Kandydatura Jasińskiego, którą musi zgłosić grupa przynajmniej 35 posłów PiS, na pewno uzyska poparcie całej koalicji. "Nie było jeszcze żadnych rozmów w tej sprawie" - przyznaje wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk. Niewykluczone, że Jasiński będzie miał kontrkandydata z opozycji. "Ale jest jeszcze za wcześnie, by podejmować takie decyzje" - mówi DZIENNIKOWI sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna.
Wybór Jasińskiego oznacza koniec spekulacji na temat obsady prezesury NIK. Wcześniej kilku ważnych polityków PiS przymierzało się do tego wygodnego i prestiżowego fotela. Propozycję szefowania NIK miał dostać Kazimierz Marcinkiewicz po przegranych wyborach w Warszawie. Gdy z MSWiA odchodził Ludwik Dorn, wymieniano także i jego.
Nadzieję na prezesurę NIK miał też senator Zbigniew Romaszewski, który już dwa razy kandydował na to stanowisko. W 1990 r. po kilkunastomiesięcznych negocjacjach wybrany został Walerian Pańko. Gdy zginął w tajemniczym wypadku samochodowym, kandydatura Romaszewskiego znów stała się aktualna. Jego wybór został jednak wtedy zablokowany.
Przez jakiś czas pewnym kandydatem wydawał się były szef policji gen. Marek Bieńkowski. "Obiecano mu to, gdy ustępował z funkcji komendanta głównego" - twierdzi nasz rozmówca z PiS. Ale inny, uchodzący za równie dobrze poinformowanego, zaprzecza: "NIK-u nie obejmie nikt bez błogosławieństwa prezydenta".
Lech Kaczyński ma sentyment do NIK. Gdy w lutym 1992 r. zostawał jej szefem, Izba była jeszcze przesiąknięta duchem PRL. Poprzedniemu prezesowi Walerianowi Pańce nie starczyło czasu, by ją zreformować. Po pięciu miesiącach pracy zginął w wypadku. Kaczyńskiemu towarzyszyła wówczas Elżbieta Kruk.
Obecna szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji od kilkunastu miesięcy chce zmienić miejsce pracy. Wielu polityków PiS przekonywało, że będzie szefową Kancelarii Prezydenta, gdy Aleksander Szczygło - inny współpracownik Kaczyńskiego z NIK - odszedł do MON.
Część z nich do dziś jest przekonana, że Kruk zostanie szefową NIK. "Odejdzie z KRRiT do NIK, ale nie na stanowisko prezesa" - przekonuje jeden ze współpracowników prezydenta. Według informacji DZIENNIKA Kruk zostanie wiceprezesem. "Na prezesa ma jednak za słabe kompetencje" - mówi znany poseł PiS.
W NIK Kruk pracowała jedynie jako asystentka prezesa, a po studiach uzupełniających na UW i stypendium w USA była kontrolerem w lubelskiej delegaturze. Podobne stanowisko ma objąć w NIK Adam Supeł. To bliski znajomy ministra Szczygło, tak jak on były student Lecha Kaczyńskiego, radca prawny oraz były wojewoda warmińsko-mazurski.
Sześcioletnia kadencja Mirosława Sekuły kończy się 20 lipca. "To znaczy, że przed tą datą nie może być zaprzysiężony nowy prezes" - wyjaśnia rzecznik NIK Małgorzata Pomianowska. Prezesa Izby posłowie wybiorą więc albo na początku lipca, albo dopiero w końcu sierpnia. Mają bowiem aż półtora miesiąca wakacji.