Werdykt amerykańskiego sądu w Chicago będzie ogłoszony na piśmie. Ale kiedy - tego nie wiadomo. Proces zakończyły mowy końcowe amerykańskiego prokuratora reprezentującego polskie interesy Mitchella Marsa, i obrońcy Edwarda Mazura - Chrisa Gaira.

Na poprzednich rozprawach Edward Mazur występował w pomarańczowym więziennym kombinezonie. Wczoraj miał na sobie granatowy garnitur, białą koszulę i bordowy krawat. Na jego twarzy nie było widać wycieńczenia 7-miesięcznym aresztem. Rozprawie przysłuchiwali się dwaj synowie biznesmana oraz jego obecna i była żona. Ta ostatnia miała na sobie chustę z napisem "Jezus cię zbawi", a w rekach trzymała różaniec.

Wcześniej prokuraturze udało się podważyć wiarygodność Mazura po tym, jak adwokat odczytał jego zeznania. Biznesmen stwierdził w nich, że podczas jego identyfikacji w 2002 roku w Polsce, on jako jedyny był on ubrany w garnitur, a pozostali trzej mężczyźni byli od niego o 15 lat młodsi. Jednak prokuratura pokazała zdjęcie z tej identyfikacji, dokonanej przez płatnego zabójcę Artura Zirajewskiego. Na fotografii Mazur jest bez garnituru, a pozostali mężczyźni są w podobnym wieku. W ten prosty sposób sędzia przekonał się, że biznesmen kłamie.

Świadek, który miał pomóc Mazurowi

W 2002 roku do zwolnienia Mazura z rąk polskiego wymiaru sprawiedliwości miał się przyczynić jedyny świadek wezwany przez obronę biznesmena - pułkownik Ryszard Bieszyński. To były funkcjonariusz SB, UOP i ABW. Prokuratura chciała wtedy postawić Mazurowi zarzut udziału w zabójstwie generała Papały.

Biznesmen został jednak po kilkunastu godzinach wypuszczony i prosto z więzienia pojechał na imieniny Romana Kurnika, wówczas wysokiego rangą urzędnika MSWiA w rządzie SLD, a niegdyś oficera SB. Na imprezie byli również członkowie rządu: Krzysztof Janik, Zbigniew Sobotka, prokuratorzy i urzędnicy resortu sprawiedliwości. Zaraz potem Mazur wyjechał do Stanów Zjednoczonych.

Bieszyński prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa generała Papały. "Przyjechałem do USA, aby powiedzieć, że jestem pewny, że Edward Mazur jest niewinny" - oświadczył przed sądem. I tak też wmawiał wszystkim w Polsce od dłuższego czasu. "Super Express" twierdzi, że próbował winą za śmierć generała Papały obciążyć jego żonę. Miał teorię, że to ona zleciła zabójstwo męża. Ale okazała się ona zupełnie niewiarygodna.

Reklama

Były esbek sugerował amerykańskiemu sędziemu, zgromadzone przeciw Mazurowi dowody są bez wartości i że polskie władze chcą obciążyć go winą za przestępstwo, którego nie popełnił. Przekonywał też, że świadek koronny oskarżenia, gangster Artur Zirajewski, który zeznał, że Mazur oferował 40 tys. dolarów za zabójstwo byłego komendanta głównego policji, jest zupełnie niewiarygodny.

Ciemna znajomość z płatnym mordercą

Jednak nie tylko Zirajewski obciążył Mazura. Według "Rzeczpospolitej" Ryszard Bogucki, podejrzany o współudział w zabójstwie generała Papały, napisał w liście do biznesmena: "Obecna suma na moje wyjście to kwota około 500 tys. dolarów". W 2001 roku Bogucki pisał: "Witam serdecznie, pozdrawiam. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł się z panem spotkać. Wymaga to jednak zaplecza finansowego. Zwracam się do pana, gdyż uważam, że ma pan możliwość aby spróbować pomóc. Jeśli jest możliwość, proszę o spotkanie w czasie pobytu w Polsce". To gryps wysłany przez Boguckiego z więzienia.

Te listy wysyłane przez gangstera przechwytywał Piotr W. - policyjny agent siedzący z nim w jednej celi. Teraz jest wiadkiem koronnym. Jego zeznania zostały włączone do wniosku o ekstradycję Edwarda Mazura.

Miał on powiedzieć śledczym, że od Boguckiego usłyszał, że Mazur zlecając zabójstwo byłego szefa policji, był tylko wykonawcą woli trzech wysoko postawionych osób, które chciały śmierci Papały. Z kolei dziennik.pl ustalił, że świadek koronny zeznał, że za morderstwem Papały stały służby specjalne - WSI.