Marianna Cichocka przedstawiła się szefowi Samoobrony i powiedziała, że przyjechali goście z sądu z niemieckiego miasta Zwickau. Po czym podeszła do ławy, za którą stał Lepper, i przywitała się z nim. Zaraz potem przedstawiła Leppera prezesowi sądu z Niemiec. A wicepremier pozował fotoreporterom, ściskając ręce prawników - pisze "Gazeta Wyborcza". Proces zaczął się dopiero, gdy pani prezes wyszła.
Marianna Cichocka tłumaczy: "Proces się jeszcze nie toczył. To było tak z marszu, bez zastanawiania się. Z mojej strony nie było żadnej poufałości". Twierdzi też, że to goście z Niemiec chcieli zobaczyć wicepremiera.
Ale to zachowanie daje argument do ręki obrończyni Anety Krawczyk. Agata Kalińska-Moc już domaga się przeniesienia sprawy do innego sądu: "To zachowanie stwarza wątpliwości co do bezstronności piotrkowskiego sądu, bo pani prezes zaznaczyła na sali sądowej sympatię do powoda".
Postępowanie pani prezes krytykuje Ewa Chałubińska z Krajowej Rady Sądownictwa: "To była oczywista niezręczność".
W środę odbyła się pierwsza rozprawa w procesie, jaki Andrzej Lepper wytoczył Anecie Krawczyk. Oskarża ją o pomówienie i żąda 10 tys. złotych. Twierdzi, że nigdy jej nie molestował, choć sama była radna twierdzi co innego.