Polscy urzędnicy nie kryją rozczarowania. Mówią wprost: "Nie tego oczekiwaliśmy". Bo Amerykanie chcą, żeby nasz kraj miał udział w finansowaniu budowy baz. A potem jeszcze dokładał do ich utrzymania. USA nie chcą płacić lokalnych podatków, np. od nieruchomości. W dodatku chcieliby, żeby polscy żołnierze ochraniali ich wojskowe instalacje.

Ale to jeszcze nie wszystko. Polska musiałaby płacić odszkodowania za wypadki drogowe spowodowane przez amerykańskich wojskowych przebywających poza bazą na przepustce.

Amerykański ekspert do spraw obronności i były ważny urzędnik Pentagonu, Peter Brookes, przekonuje, że takie żądania to normalna sprawa. "Podział kosztów między USA i kraj przyjmujący bazę nie jest niczym nadzwyczajnym. Japonia pokrywa 75 procent kosztów utrzymania naszych baz, a Korea Południowa prawie 50 procent" - podkreśla.

Jednak polska strona zachowuje zimną krew w negocjacjach na temat tarczy. Poseł PiS Karol Karski uspokaja: "Amerykańska oferta to element strategii negocjacyjnej. Rozmowy dopiero się zaczynają".

Dyplomaci z Polski, Czech i USA o tarczy rozmawiali wczoraj w Pradze. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", będzie to również jeden z głównych tematów rozmów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który 6 czerwca pierwszy raz odwiedzi Kwaterę Główną NATO w Brukseli.