Dlaczego Wałęsie nie dano szansy przywitania prezydenta USA? "Jeśli jakaś osoba nieustannie obraża urzędującą głowę państwa, no to nie może liczyć na to, że będzie następnie przyjmowana" - komentował we wczorajszych radiowych "Sygnałach Dnia" premier Jarosław Kaczyński. Zastrzegł jednakże, że nic nie wie na temat takiej propozycji ze strony Amerykanów.

Według ustaleń DZIENNIKA, podczas negocjacji przed wizytą Busha w Polsce, ze strony amerykańskiej padła sugestia, że na lotnisku w Gdańsku mogłoby dojść do krótkiego spotkania prezydenta USA z Wałęsą.

"Osoba prowadząca negocjacje ze strony naszych władz wiedziała, że taka propozycja nie spodoba się braciom Kaczyńskim, dlatego nie podjęła sugestii" - mówi nam jedna z osób przygotowujących wizytę. Odmowę uzasadniano tym, że Busha na lotnisku witać mają wojewoda i prezydenci Gdańska, Sopotu i Gdyni.

Jaka była reakcja Amerykanów na takie rozwiązanie? "Powiedzieli: Szkoda, bo to byłby dodatkowy, fajny punkt wizyty" - mówi nasz informator. Ostatecznie Busha i jego żonę Laurę w Gdańsku przywitają prezydent Lech Kaczyński z małżonką.

"A mnie nie pozwolono. To prawdziwa kompromitacja w oczach Amerykanów. To skandal dyplomatyczny, bo przyjęło się w świecie przystawać na sugestie gości. To prawdziwa małość i kompleksy tych, którym brakuje innych argumentów" - napisał wczoraj na swoim blogu zirytowany Wałęsa. Gdyby jednak doszło do spotkania to - jak nam powiedział - "ma parę tematów, które można by przedyskutować".

"Obecność na lotnisku Lecha Kaczyńskiego zamyka sprawę" - ocenia nasz informator. Według niego jest to ewenement. "Nie jest przyjęte, by prezydent witał gościa na lotnisku, a nie w rezydencji" - wyjaśnia. Dodaje, że nie było dotychczas takiego przypadku, poza pielgrzymkami Jana Pawla II. "Obecność prezydenta Kaczyńskiego podczas przywitania ma zrekompensować nieobecność Wałęsy" - ocenia.

Ceremonia powitania odbędzie się 8 czerwca na lotnisku imienia byłego prezydenta.











Reklama