"Chwalona przez premiera Jarosława Kaczyńskiego operacja CBA w sprawie korupcji w Ministerstwie Rolnictwa stała się już przedmiotem żartów oficerów operacyjnych innych służb. – Szykowali się na rekina, a złapali Rybę. Mają dobrą wolę, ale popełniają szkolne błędy" - mówi DZIENNIKOWI były oficer UOP.
"To niemożliwe, żeby CBA nie dostało informacji o przeszkoleniu Kryszyńskiego przez UOP" - twierdzi policjant z Centralnego Biura Śledczego. Zgodnie z instrukcjami, każdą dużą operację zaczyna się od zdobycia jak największej wiedzy o "figurantach", czyli osobach, które są "rozpracowywane”. W praktyce wygląda to tak, że do innych służb wysyła się specjalne formularze z zapytaniem, czy osoby te są - jak to się określa - "w ich zainteresowaniu".
"Chodzi o zebranie podstawowych wiadomości, ale także sprawdzenie, czy jakaś inna służba już się tym kimś nie zajmuje. Pozwala to nie wejść sobie w drogę i nie pokrzyżować nawzajem planów" - tłumaczy policjant. Kiedyś do takiego sprawdzania służył druk E-15. Teraz używa się innych formularzy.
Oznacza to, że CBA przygotowując operację specjalną powinno się było zwrócić z pytaniem o Kryszyńskiego do: Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, ale także policji, Centralnego Biura Śledczego, służb wojskowych, służb celnych i skarbowych.
"Czy ABW informuje inne służby o przeszłości osób, w tym o ich związkach np. z UOP? Zapytanie i odpowiedź nie są jawne. Nie mogę więc powiedzieć, jak było w tej konkretnej sprawie. Ale na pytanie o zasadę, odpowiem, że oczywiście tak" - tłumaczy Magdalena Stańczyk, rzecznik Agencji.
W sprawie Kryszyńskiego CBA powinno się było jednak zgłosić głównie do Agencji Wywiadu, bo to ona jest następcą Zarządu Wywiadu dawnego UOP, który skierował Kryszyńskiego na przeszkolenie na początku lat 90.
Zbigniew Wassermann potwierdził wczorajsze informacje DZIENNIKA, że człowiek zatrzymany przez CBA razem ze współpracownikiem Leppera Piotrem Rybą pod zarzutem płatnej protekcji był na początku lat 90. szkolony na oficera UOP. Minister zapewniał natomiast, że Kryszyński nie miał później żadnych związków ze służbami i - jak mu powiedziano - nie pracuje w nich "na niejawnym etacie". Ale za chwilę sam sobie zaprzeczył, mówiąc, że "nie ma wiedzy", czy po przeszkoleniu przez UOP Kryszyński mógł zostać skierowany do innych zadań.